Wielka Brytania patrzy trzy tygodnie do przodu. 24 marca Boris Johnson na taki okres zamroził gospodarkę i życie społeczne. W czwartek o równie długi czas restrykcje wydłużył w jego zastępstwie szef MSZ Dominic Raab: premier powraca do zdrowia po ostrym zapaleniu płuc wywołanym koronawirusem w rządowej rezydencji Chequers.
Jednak dzień wcześniej tweet wiceminister zdrowia Nadine Dorries odsłonił rąbek tajemnicy co do ostatecznych planów władz: „jest tylko jedna droga do pełnego zniesienia blokady: opracowanie i upowszechnienie szczepionki. Do tego czasu będziemy musieli równoważyć interesy społeczeństwa i gospodarki".
Profesor immunologii na Imperial College London Neil Ferguson tłumaczy: jeśli nadmiernie poluzujemy restrykcje, doprowadzimy do odbicia liczby zakażeń. Stąd izolacja społeczna musi być utrzymana, aż pojawi się szczepionka.
Wielka Brytania przez wiele tygodni lekceważyła wirusa, pod wpływem doradcy Johnsona Dominica Cummingsa wierzyła w skuteczność „zbiorowej odporności", czyli powstrzymanie pandemii, gdy ok. 60 proc. społeczeństwa przejdzie przez chorobę. Jednak teraz, gdy królestwo zbliża się do 15 tys. zgonów, widać, że taka strategia była nie do utrzymania. Tym bardziej że w samej Anglii co najmniej 1,6 tys. osób umarło dodatkowo w domach w marcu, nie wchodząc w oficjalne statystyki.