– Wagner! Wagner! – skandowali mieszkańcy Rostowa nad Donem, gdy na rozkaz swego wodza najemnicy Grupy Wagner zaczęli wycofywać się z miasta.
Rostowczanie bili brawo wsiadającym na czołgi bojówkarzom. – Dzięki, że przyjechaliście do nas. Znów uwierzyłem w ten kraj – wołał jeden ze starszych mieszkańców.
Czytaj więcej
Nowy zamach stanu jest możliwy, bo okazało się, że w niespodziewanych sytuacjach prezydent traci kontrolę nad krajem – uważa Stefan Meister, dyrektor instytutu Europy Wschodniej i Rosji w German Council on Foreign Relations, komentując przebieg rebelii Jewgienija Prigożyna w Rosji.
Potem w tłumie przepychali się, by uścisnąć rękę właściciela Grupy Wagnera, Jewgienija Prigożyna, który w piątek wszczął zbrojny pucz przeciw Kremlowi. Gdy po odjeździe najemników do centrum miasta przyjechała miejscowa policja, przywitały ją gwizdy i wrogie okrzyki.
Bunt Grupy Wagnera. Koniec mitu jednej Rosji
– Skończył się mit jedności putinowskiej. Ta wewnętrzna eskalacja rozdziela (też) rosyjskich żołnierzy. To nieuchronny rezultat, gdy popierasz i finansujesz legion najemników – skomentował dziwne zakończenie puczu włoski minister spraw zagranicznych Antonio Tajani.