W tej chwili nie ma sensu żadna dyskusja o złagodzeniu restrykcji – twierdzi nowy szef CDU Armin Laschet. To odpowiedź partii rządzącej na coraz liczniejsze głosy o stopniową likwidację ograniczeń w połowie lutego, czyli z upływem terminu, na jaki zostały wprowadzone.
Premier Saksonii Michael Kretschmer (CDU) proponuje otwarcie na początek szkół i salonów fryzjerskich, następnie w marcu handlu detalicznego, a w kwietniu gastronomii. Premier Bawarii Markus Söder domaga się „przemyślenia" niedawnych decyzji rządu Angeli Merkel o przedłużeniu ograniczeń do połowy lutego oraz ich zaostrzeniu.
Co ciekawe, w przeciwieństwie do Lascheta Söder był dotychczas zwolennikiem twardego kursu. Obecnie zamienili się rolami, co ma bezpośredni związek z wrześniowymi wyborami do Bundestagu. Rzecz w tym, że wprawdzie premier Nadrenii Północnej-Westfalii został przewodniczącym CDU, ale musi powalczyć jeszcze z Söderem (szefem CSU) o tytuł wspólnego kandydata obu partii chadeckich na kanclerza.
W dyskusji o celowości dalszego przedłużania zaostrzonego dopiero co lockdownu padają liczby mające świadczyć o uzyskaniu kontroli nad epidemią.
O ile w tygodniu kończącym się w ubiegłą sobotę siedmiodniowy średni wskaźnik nowych zakażeń na 100 tys. mieszkańców wynosił 112,6 przypadków, o tyle w rekordowym, przedostatnim tygodniu grudnia wynosił 197,6. – Nie możemy teraz odpuścić. O powrocie do „na wpół normalnego życia" będziemy mogli mówić, gdy spadek będzie trwały – ostrzega Lothar Wieler, szef Instytutu Roberta Kocha, monitorującego przebieg pandemii.