– Władimir Putin uwielbia, gdy Zachód zachodzi w głowę, jakie są jego intencje. To część jego strategii działania – mówi „Rz” Rudiger Freiherr von Fritsch, do 2019 r. ambasador Niemiec w Rosji.
Tym razem jednak prezydent postanowił przedstawić „czerwone linie", po przekroczeniu których sięgnie do radykalnych środków, być może nawet inwazji na Ukrainę. Znalazły się one w nocie, którą Kreml wysłał w piątek Amerykanom. To oficjalne odwołanie deklaracji ze szczytu NATO w Bukareszcie z 2008 r., że Ukraina i Gruzja „staną się członkami sojuszu", choć nie wiadomo kiedy. Moskwa domaga się też, aby pakt zrezygnował z rozmieszczenia broni ofensywnej w krajach alianckich graniczących z Rosją, a więc i w Polsce. Putin chce także, aby NATO ograniczyło manewry na flance wschodniej oraz zobowiązało się, że natowskie okręty nie będą się zbliżały do rosyjskich jednostek wojskowych na Bałtyku i Morzu Czarnym.