Plany te, choć niejasne, przypomniały o największym, uśpionym problemie geopolitycznym naszej części Europy. Prędzej czy później bowiem trzeba będzie coś z Królewcem zrobić.
Skoro Białoruś ma już plan przejęcia rosyjskiej eksklawy (Obwód Kaliningradzki w przeciwieństwie do enklawy, czyli terytorium obcego w ramach jednego państwa, jest eksklawą) warto, by także Polska wypracowała jakiś scenariusz na przyszłość. Warszawa, choćby z powodów bezpieczeństwa, powinna być w większym stopniu zainteresowana przyszłością obwodu niż Mińsk.
1
Królewiec jest obcym ciałem wciśniętym w Unię Europejską i NATO rozbijającym ich spójność terytorialną. Dla Polski i Litwy może nawet się stać zagrożeniem militarnym.
Oba nasze kraje łączy korytarz lądowy szeroki na 70 kilometrów ograniczony od północnego zachodu terytorium obwodu, a od południowego wschodu – Białorusi. Przecięcie go to dla dywizji pancernej ledwie kilka godzin natarcia, jeśli natrafi na jakiś opór.
Potencjalne zagrożenie nie jest dywagacją czysto hipotetyczną, za czasów ZSRR Królewiec był zamkniętym obwodem zmilitaryzowanym ze stutysięcznym garnizonem wyposażonym w broń nuklearną, obecnie władze rosyjskie wykorzystują zaś jego terytorium do monitorowania radarowego przestrzeni powietrznej wschodnich rubieży Sojuszu Północnoatlantyckiego i Bałtyku. Ponadto straszą od czasu do czasu rozmieszczeniem w rejonie Królewca rakiet balistyczno-manewrujących Iskander, gdyby w Polsce powstała amerykańska lub natowska baza obrony antyrakietowej.