Brytyjski dziennik opublikował dziś relację z rozmowy reportera gazety z Donaldem Tuskiem w Sopocie.
W wywiadzie, nowy przewodniczący Rady Europejskiej opowiada m.in o jego szczególnych relacjach z niemiecką kanclerz Angelą Merkel. Tusk przyznaje, że Merkel jest dla niego "szczególną osobą", podobnie jak on dla niej i konkluduje, że jeśli możliwa jest w polityce prawdziwa przyjaźń, to "możemy powiedzieć, że łączy nas głęboka i specjalna przyjaźń".
Były premier dzieli się również spostrzeżeniami na temat wyzwań, jakie czekają go w nowej roli. Chwali sie, że "został stworzony do rzeczy trudnych" i jest zdania, że mimo obaw Wielka Brytania nie opuści Unii Europejskiej. Według niego, "Brexit" byłby nie dtylko ciosem dla Unii, ale dla podważyłby fundamenty europejskiej cywilizacji.
W prowadzonej w luźnej atmosferze rozmowie były szef polskiego rządu przyznaje też m.in., że bezrobocie jest "dużo milsze niż bycie premierem" oraz opowiada o swoim dorastaniu i drodze do polityki. Opowiada to - jak zauważa autor - "wyważonym, lecz pewnym angielskim", co ma dowodzić, że wątpliwości co do zdolności językowych Tuska były bezpodstawne.
- Byłem typowym chuliganem (...) szwędaliśmy się po ulicach, szukając guza - mówi Tusk, dodając że do domu często wracał zakrwawiony, wdając się w bójki jako szalikowiec Lechii Gdańsk.