Nieoficjalny dodatek do pensji

Ponad połowa młodych pracowników firm prywatnych otrzymuje oprócz pensji dodatkowe pieniądze pod stołem – wynika z badań.

Publikacja: 29.04.2014 02:00

Nieoficjalny dodatek do pensji

Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński

Badania przeprowadziło Centrum Profilaktyki Społecznej i Katedry Pedagogiki Wyższej Szkoły Biznesu, a wzięli w nich udział m.in. pracownicy firm prywatnych, korporacji, instytucji państwowych i samorządowych oraz właściciele firm.

Rzucają one więcej światła na sprawę powszechnego zatrudniania pracowników na umowę- zlecenie czy o dzieło. Wskazują, że co trzeci młody pracownik firmy prywatnej (wiek 20–30 lat) jest opłacany według najniższych stawek albo zatrudniony na którąś ze wspomnianych umów.

– Zarazem aż 57 proc. takich pracowników przyznało, że obok oficjalnego uposażenia z odprowadzoną składką ZUS otrzymuje dodatkowe, nierejestrowane – mówi „Rz" prof. Mariusz Jędrzejko, kierownik projektu badawczego.

Jedna trzecia spośród tych, którym płaci się pod stołem, twierdzi, że wynagrodzenie otrzymywane w ten sposób wynosi od 30 do 50 proc. oficjalnej pensji.

Do otrzymywania pozaoficjalnej gratyfikacji przyznała się ponad połowa pracujących w firmach budowlanych i tylko nieco mniej zatrudnionych w handlu i usługach. Także co czwarty pracownik firmy prywatnej twierdzi, że otrzymuje dodatkową zapłatę na lewo.

Ekspertów to nie zaskakuje. – Kiedy jest spowolnienie gospodarcze, pracodawca często ma do wyboru  – albo dogadać się z pracownikiem, że ten dostanie pieniądze takie jak wcześniej, choć oficjalnie mniejsze, albo właściciel będzie nadal płacił pełne składki od pensji, ale będzie zmuszony zwolnić część ludzi.  Pracownicy to rozumieją – mówi „Rz" Dominika Staniewicz, ekspert ds. rynku pracy BCC.

Zaznacza, że takiej praktyki nie pochwala, ale rozumie, skąd się ona bierze. – Pracodawcy nie od dziś mówią, że koszty pracy są za wysokie. Gdyby były akceptowalne dla obu stron, nikt nie wpadłby na pomysł, by płacić pod stołem – zaznacza.

Dlaczego budownictwo i handel? Zdaniem ekspertki BCC te branże zawsze były obciążone takimi nieoficjalnymi płacami.

– W handlu, gdzie pracują głównie ludzie młodzi, jest wysoka rotacja, a dochody są sezonowe. Z kolei w budownictwie, aby pozyskać dobrych pracowników, trzeba im odpowiednio zapłacić. A dopóki kryterium wygrywania przetargów w tej branży będzie najniższa cena, takie praktyki będą miały miejsce – uważa Staniewicz.

Badania dostarczają też innych ciekawych wniosków: co piąty Polak obawia się utraty pracy, a niewiele mniej odczuwa stres, jadąc do firmy.

Z kolei już w pracy obawiają się głównie braku szacunku ze strony szefa i złej organizacji. Co siódma osoba – krzyków i wulgaryzmów. Przeciążenia pracą tylko co dziesiąta.

Co jeszcze doskwiera? Brak uznania. Ponad 41 proc. twierdzi, że w ostatnim miesiącu nie dostało ani jednej pochwały, niewiele mniej przyznaje, że szef pochwalił ich raz, a tylko co piąty został pochwalony wiele razy. Ponad 84 proc. badanych zapewnia, że gdyby ich szefowie dostrzegali ich zaangażowanie,  byliby gotowi dać z siebie więcej.

W badaniu (listopad 2013–luty 2014) wzięło udział wybranych losowo 1,4 tys. osób w wieku 18–65 lat z 11 miast.

Społeczeństwo
Młodzi wcześniej testują z „promilami”
Społeczeństwo
Sondaż: Składka zdrowotna dla przedsiębiorców w dół? Znamy zdanie Polaków
Społeczeństwo
Nawet 27 stopni w majówkę. Ale w weekend pogoda się zmieni
Społeczeństwo
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Kto ucieknie z kraju, gdy wybuchnie wojna
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Społeczeństwo
Sondaż: Jak Polacy oceniają pontyfikat papieża Franciszka?