"The Telegraph" pisze, że urzędnicy na Kremlu piją coraz więcej alkoholu, by poradzić sobie ze stresem związanym z wojną. Jak czytamy przedstawiciele rządu przychodzą na spotkania pijani, ponieważ piją w zasadzie przez cały dzień. Brytyjski dziennik powołuje się przy tym na doniesienia rosyjskie Wiorstki - te same, o których pisaliśmy przed tygodniem w "Rzeczpospolitej".
Tymczasem minister zdrowia, Michaił Muraszko, rosyjski minister zdrowia wzywa Rosjan, aby pili mniej, po tym jak co najmniej 36 osób zmarło w Rosji po spożyciu cydru, który - jak się okazało, był skażony metanolem.
Czytaj więcej
W krajach, które nałożyły sankcje na Rosję po inwazji na Ukrainę, próżno szukać na półkach rosyjskiej wódki. Jej miejsce zajęła ukraińska Nemiroff, której sprzedaż gwałtownie wzrosła.
- Dobra, powiem tak: poprzednio w administracji prezydenta nie każdy zaczynał dzień od stakana wódki. A teraz takich ludzi znam znacznie więcej i u niektórych ten stakan zamienił się w całą butelkę – mówi anonimowy rozmówca niezależnego, rosyjskiego wydania Wiorstka.
Wszyscy rozmówcy Wiorstki potwierdzili, że ich znajomi i koledzy (oraz koleżanki) a także najważniejsi politycy i oligarchowie zaczęli pić więcej i preferować mocne trunki – wódki, koniaki, whisky. Szczególnie od marca 2023 roku, gdy pojawiły się informacje o ukraińskim kontrataku, a Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania Władimira Putina.