Broń do celów kolekcjonerskich nie musi być zabytkiem trzymanym w gablocie. Wiedza o tym upowszechnia się wśród pasjonatów militariów, którzy masowo zaopatrują się w taką broń, uzyskując wcześniej wymaganą zgodę.
– Znacząco wzrosła liczba wydanych pozwoleń na broń w celu kolekcjonerskim. W ubiegłym roku było ich dwukrotnie więcej niż w 2016 – mówi Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji.
Z danych KGP wynika, że na koniec 2017 r. wszyscy posiadacze pozwoleń dysponowali 464 tys. sztuk broni – to o 82 tys. więcej niż np. w 2014 r. Wzrosła też liczba pozwoleń – do 206 tys. – o 8,2 tys. więcej niż w 2016 r., a w porównaniu ze stanem sprzed trzech lat – to wzrost o kilkanaście tysięcy.
Furorę robi broń do celów kolekcjonerskich – cieszy się takim wzięciem, że w ubiegłym roku, po raz pierwszy od lat – pozwoleń na nią wydano więcej niż na broń łowiecką, które zawsze dominowały. Jeszcze w 2014 r. na broń w celu kolekcjonerskim wydano tylko ok. 600 pozwoleń, w ubiegłym roku – aż 5 tys. Obecnie już 11 tys. osób ma zgody na 39 tys. sztuk broni kolekcjonerskiej. Skąd tak duża jej popularność?
– Pozwolenie kolekcjonerskie dużo łatwiej uzyskać niż np. na broń do celów osobistych, gdzie trzeba wykazać, że istnieje realne, a nie tylko subiektywne zagrożenie bezpieczeństwa – mówi Andrzej Borowiak z wielkopolskiej policji.