Co samorządy robią dla turystów?

Samorządy na całym świecie prześcigają się w pomysłach na atrakcyjne linie dla mieszkańców i turystów. Można popłynąć, pojechać, pozwiedzać, a na koniec nawet zajść do biblioteki.

Aktualizacja: 31.08.2018 23:17 Publikacja: 28.08.2018 16:57

?W szwajcarskim Lugano na turystów czeka zabytkowa ciuchcia zwana niekiedy czerwoną strzałą

Foto: shutterstock

Turysto i mieszkańcu, jeśli szukasz pomysłu na atrakcyjne spędzenie kilku godzin a nie masz ochoty poruszać się o własnych siłach, to rozejrzyj się za autobusem, tramwajem, kolejką, statkiem, promem lub ciuchcią, które zabiorą cię w podróż pełną wspaniałych widoków. Transport publiczny może pomóc w poznawaniu okolicy a nawet stać się atrakcją samą w sobie.

Linii turystycznych na świecie jest coraz więcej i stają się ważnym składnikiem oferty dla zwiedzających. Są też takie, które „turystyczne" stały się trochę z przypadku, bo budowano je przede wszystkim z myślą o mieszkańcach, a dzięki niezwykłym walorom widokowym, stały się atrakcyjne dla gości z różnych stron świata.

Kosztują zazwyczaj niewiele (kursy realizują publiczni przewoźnicy), ich trasy zaplanowano tak, by pasażer mógł podziwiać najpiękniejsze rejony miasta albo regionu, a często, jeśli najdzie go ochota – wysiąść w dowolnym miejscu i w dalszą podróż ruszyć samodzielnie. Przejażdżka dostarczy niezapomnianych wrażeń, bo często odbywa się zabytkowym taborem, który na co dzień już nie wyrusza w trasy i można go oglądać jedynie na starych pocztówkach.

Łodzią po Wiśle

Tym tropem poszło wiele polskich miast, podobnie jak największe metropolie z Europy oraz innych kontynentów, które mogą pochwalić się zabytkami i chętnie są odwiedzane przez gości. Linie turystyczne działają w lecie m.in. w Warszawie, Poznaniu, Gdańsku czy Krakowie. Na ogół zajmują się tym organizatorzy lokalnego transportu zbiorowego, którzy dysponują odpowiednim taborem i ludźmi.

W stolicy obchodzone jest właśnie w tym roku 10-lecie istnienia Warszawskich Linii Turystycznych pod egidą Zarządu Transportu Miejskiego. To marka, która już wbiła się w pamięć i świadomość warszawiaków. Liczba pasażerów systematycznie wzrasta każdego roku i to niezależnie od kaprysów Wisły, która czasami jest zbyt wysoka, a czasami za niska, żeby nią żeglować. W sumie od 2009 roku, kiedy to po raz pierwszy statki pasażerskie popłynęły ze znaczkiem ZTM, Warszawskie Linie Turystyczne, przewiozły już ponad milion pasażerów.

Na co mogą liczyć turyści i mieszkańcy stolicy? Wielką popularnością cieszą się rejsy do Serocka. Od 1 maja, gdy WLT zainaugurowały sezon, niemal wszystkie bilety zostały wyprzedane. Rejs do Serocka to całodniowa podróż, dzięki której można podziwiać nie tylko warszawskie widoki, ale także całkiem pokaźny kawałek Mazowsza – pomysł na zorganizowanie takiej atrakcji narodził się we współpracy gmin leżących nad Zalewem Zegrzyńskim i władz Warszawy.

Po drodze można podziwiać nie tylko zielone zakątki Mazowsza, ale także zaporę Dębe, która stanowi fragment elektrowni wodnej. W Serocku, który jest jednym z najstarszych miast na Mazowszu, pasażerowie mogą podziwiać XVI-wieczny kościół pod wezwaniem Zwiastowania NMP oraz dom, w którym nocował Pablo Picasso na zaproszenie znajomych – małżeństwa Syrkusów. Podczas podróży można słuchać audioprzewodnika w dwóch wersjach językowych: polskiej i angielskiej.

W Warszawie brzegi Wisły łączą cztery przeprawy promowe (na wysokości Łomianek, Podzamcza, mostu Poniatowskiego i Cypla Czerniakowskiego) – idealna propozycja dla wszystkich spacerowiczów. Kursują często i są bezpłatne, a do tego na pokład można zabrać rower. Korzystają z nich również osoby bawiące się nad Wisłą w klubach, które pragną szybko przedostać się do znajomych na drugi brzeg.

W tym roku można w stolicy skorzystać z zabytkowych linii: tramwajowej i autobusowej. Obie są obsługiwane zabytkowym taborem. Dla warszawiaków szczególnie atrakcyjna może być przejażdżka starym modelem jelcza tzw. ogórkiem czy krótkim bezprzegubowym ikarusem. Ten pierwszy został uratowany i wyremontowany przez członków Klubu Miłośników Komunikacji Miejskiej. Ten drugi – legenda warszawskich ulic – może przywołać uśmiechy na twarze starszych mieszkańców stolicy. Trasy obu linii wiodą pomiędzy najbardziej atrakcyjnymi zabytkami miasta. Niektóre kursy linii tramwajowej odbywać się będą też z przewodnikiem. W autobusach kursujących na linii 100 i tramwajach linii T honorowane są wszystkie rodzaje biletów ZTM, a obsługę stanowią konduktorzy z Klubu Miłośników Komunikacji Miejskiej w Warszawie.

Malta i Gustaw

W Wielkopolsce nie chcą być gorsi i pod hasłem „Odkryj Poznań" zapraszają na przejażdżki zabytkowymi pojazdami linii 0 (tramwajowej) i 100 (autobusowej). Pierwsze zabytkowe tramwaje woziły pasażerów już w 1999 r., autobusy ruszyły sześć lat później.

W tym roku często można spotkać wagony generacji „N", które jeszcze do niedawna królowały w polskich miastach, zanim zaczęły je wypierać niskopodłogowe modele, ale zdarzało się w przeszłości, że na tory wyjeżdżała również replika pojazdu z 1905 r.

Poznań ma się czym chwalić, więc turyści z okien autobusu zobaczą Stary Rynek, Muzeum Narodowe, Nowe Zoo czy słynną Maltę. Stolica Wielkopolski chce też wykorzystać atut, jakim jest przepływająca przez miasto Warta. Chętni mogą się wybrać w rejs tramwajem wodnym, zaczynający się przy katedrze, a kończący na poznańskim Szelągu.

Warszawa i Poznań to tylko dwa przykłady z długiej listy miast, które do swojej oferty dodały przejażdżki zabytkowym taborem. Chyba wszystkie polskie metropolie zapewniają już takie atrakcje. Zabytkowym tramwajem od kilkunastu lat można podróżować po Łodzi i zwiedzać Kraków. W stolicy Małopolski, oprócz zabytków na trasie, warto zwrócić też uwagę na pojazdy, do których się wsiada. Regularnie na trasę wyruszają wagony SN2 i PN2, kursujące jeszcze przed wojną.

Linie turystyczne stały się bardzo modne. Od tego roku MPK Wrocław uruchomiło tramwajową linię turystyczną, którą obsługuje dawny pojazd gospodarczy z 1950 r. ochrzczony imieniem Gustaw.

B jak Barcelona

Tworzenie linii turystycznych to już trend ogólnoeuropejski. Na takie ułatwienia dla turystów zdecydowało się wiele miast, zwłaszcza tych, gdzie miejsca warte odwiedzenia są rozrzucone na dużej przestrzeni. Zamiast przesiadać się pomiędzy wieloma liniami miejskiej komunikacji, wystarczy wsiąść w linię turystyczną i można podróżować sprawnie oraz wygodnie.

Nasi bratankowie mają w Budapeszcie niezwykle ciekawą i rozbudowaną ofertę. Dla turystów najlepszym wyborem będą linie tramwajowe 2, 4 oraz 6, które na trasie mają wiele pięknych zabytków.

Położenie stolicy Węgier nad wodami Dunaju oraz wśród pięknych wzgórz oferuje wiele możliwości zorganizowania atrakcyjnych linii widokowych. Z pokładu łodzi (jej kursowanie zapewnia budapeszteński przewoźnik BKV) można podziwiać Wyspę Małgorzaty czy budynek węgierskiego parlamentu. Można też się wybrać na zwiedzanie okolic stolicy Węgier specjalną kolejką, która kursuje od 1874 r. i jest w pełni zintegrowana ze stołecznym transportem publicznym (wystarczy skasować jednorazowy bilet).

Na wzgórza okalające Budapeszt można się dostać wyciągiem krzesełkowym albo kolejką linową. Ta druga rozpoczęła kursowanie w 1870 r., ale w czasie II wojny światowej została zniszczona. Odbudowano ją dopiero w 1986 r. i już w kolejnym została wpisana na listę UNESCO.

Jedną z najsłynniejszych linii turystycznych oferuje Barcelona. Oferta jest na tyle rozbudowana, że w stolicy Katalonii funkcjonują aż trzy linie autobusowe: niebieska, zielona i czerwona. Oczywiście, jeśli ktoś chce poznać zakamarki Barcelony położone z dala od głównych szlaków turystycznych, powinien wybrać inny środek transportu. Autobusy turystyczne wożą pasażerów pomiędzy głównymi zabytkami tego pięknego miasta: placem Katalonii, katedrą Sagrada Familia, wzgórzem Tibidabo oraz stadionem Camp Nou, gdzie gra FC Barcelona.

Co ciekawe, z linii czerwonej można się przesiąść bezpośrednio do kolejki linowej wożącej turystów na wzgórze Montjuic, skąd roztacza się imponująca panorama miasta. Pomiędzy przystankiem kolejki a zamkiem górującym nad Barceloną od 1640 r. można jeszcze zwiedzać ogrody botaniczne poświęcone pamięci dwóch katalońskich poetów: Mossena Cinto Verdaguera i Joana Brossy.

Po Barcelonie nie podróżuje się zabytkowym taborem – organizatorzy linii turystycznej, stawiając raczej na nowoczesność, chwalą się innymi udogodnieniami dla pasażerów. Na pokładzie autobusów są platformy widokowe, bezpłatny dostęp do internetu, a turyści, którzy – jadąc między zabytkami – chcą słuchać o ich historii, mogą ściągnąć za darmo audioprzewodnik w jednym z 16 języków (wersja w języku polskim niestety nie jest dostępna). Jeden bilet uprawnia do przesiadek między poszczególnymi liniami, choć taka wyprawa nie jest tania. Bilet normalny (od 12. roku życia) kosztuje 30 euro.

Czerwona strzała

Miłośnikom komunikacji określenie „czerwona strzała" najbardziej może się kojarzyć ze słynnym nocnym pociągiem w relacji Moskwa–Sankt Petersburg, który odjeżdża z dworca przy akompaniamencie patriotycznych pieśni, a pasażerom oferuje legendarne wręcz luksusy. Dla fanów kolei o grubych portfelach taka podróż może być fantastycznym doświadczeniem, ale jeśli zamiast do Rosji wybierzemy się do Szwajcarii, to warto pomyśleć o przejażdżce inną „czerwoną strzałą", która czeka na pasażerów w Lugano i okolicach.

To pojazd o iście bajkowym wyglądzie, na którego czele jedzie ciuchcia i który równie dobrze mógłby wozić bohaterów „Alicji w krainie czarów", a nie współczesnych turystów. Można jednak wybrać się nim na zwiedzanie Lugano, nazywane szwajcarskim Monte Carlo. Linia ruszyła w 1996 r. i na początku przez dwa lata jeździła przez reprezentacyjną ulicę Via Nassa. Teraz omija tę część miasta, ale w zamiana oferuje pasażerom widoki na przepiękne jezioro, kasyno, Pałac Kongresu czy Villę Ciani. Linia przejeżdża także w okolicach wzgórza Monte Bre, na które można wjechać kolejką linową.

Prawdziwie rewolucyjnym pomysłem i atrakcją turystyczną okazała się kolejka linowa w Medellin, chociaż powstała z zupełnie innych powodów niż te, które znamy z europejskich miast. Na początku lat 90. XX w. w mieście rządził baron narkotykowy Pablo Escobar, a jego żołnierze często rekrutowali się z najbiedniejszych dzielnic miasta położonych na wzgórzach – w Medellin bogaci mieszkają w dolinie.

To były jakby dwa odrębne światy i władze miasta pod przewodnictwem burmistrza Sergio Fajardo jedną z dróg do rozwiązania problemu przestępczości widziały w skomunikowaniu obu części kolumbijskiej aglomeracji. Tak narodziła się kolej linowa Metrocable, która zaczęła wozić pasażerów w 2004 r. Mieszkańcy biedniejszych rejonów Medellin zyskali łatwiejszy dostęp do miejsc pracy (nie musieli już schodzić ze wzgórz i wracać na piechotę). Gondole zwożą pasażerów z góry i wysadzają przy metrze.

Razem z rozwojem sieci komunikacyjnej władze Medellin rozpoczęły budowę bibliotek, które miały ułatwić biednym mieszkańcom dostęp do kultury i edukacji, a to z kolei miało pomagać im w późniejszym znalezieniu pracy. Dlatego jedna z linii kolejki Metrocable stację końcową ma przy wzniesionym na wzgórzu gmachu Biblioteki Hiszpańskiej. Jeśli ktoś zwiedza Medellin, koniecznie powinien się tam wybrać, tym bardziej że trzy ogromne czarne bryły górujące nad morzem niewielkich budynków mieszkalnych robią imponujące wrażenie, a stamtąd można również podziwiać panoramę miasta, które w ostatnich latach przeszło wielką metamorfozę, żeby odciąć się od swojej ciemnej i krwawej przeszłości. Dzięki takim pomysłom coraz lepiej się to udaje.

Społeczeństwo
Właściciele najstarszej oprocentowanej obligacji świata odebrali odsetki. „Jeśli masz jedną na strychu, to nadal wypłacamy”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Gwałtownie rośnie liczba przypadków choroby, która zabija dzieci w Afryce
Społeczeństwo
Sondaż: Którym zagranicznym politykom ufają Ukraińcy? Zmiana na prowadzeniu
Społeczeństwo
Antypolska nagonka w Rosji. Wypraszają konsulat, teraz niszczą cmentarze żołnierzy AK
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Społeczeństwo
Alarmujące dane o długości życia w USA. Amerykanie będą żyć dłużej, ale nie bardzo