Miasta zamykają szkoły

Radom zamierza zlikwidować dwie placówki, Poznań siedem, Kraków dziewięć, a Warszawa blisko czterdzieści

Aktualizacja: 14.01.2012 11:15 Publikacja: 14.01.2012 01:21

Według naszych szacunków w tym roku może zniknąć od 500 do 800 szkół

Według naszych szacunków w tym roku może zniknąć od 500 do 800 szkół

Foto: Rzeczpospolita

Duże miasta zamykają głównie gimnazja i szkoły ponadgimnazjalne, mniejsze gminy likwidują szkoły podstawowe.

Antoni Jeżowski z Instytutu Badań w Oświacie zauważa, że do szkół gimnazjalnych dotarł niż demograficzny i będzie trwał przez najbliższe dziesięć lat, a w ponadgimnazjalnych w ciągu najbliższych 25 lat nigdy nie będzie tylu uczniów, ilu w tym roku szkolnym. Gdyby jednak rząd nie przesunął reformy obniżającej wiek obowiązku szkolnego, to szkoły podstawowe miałyby przez sześć lat jeden rocznik więcej i gminom łatwiej byłoby je utrzymać.

W minionym tygodniu poznańscy radni poparli zamknięcie siedmiu placówek, m.in. trzech gimnazjów oraz Zespołu Szkół Chemicznych. Zdaniem prezydenta Poznania Ryszarda Grobelnego miasta nie stać już na dokładanie do ich funkcjonowania. Grobelny dodaje, że obwód powinien liczyć od 150 do 300 uczniów w roczniku. Tymczasem w jednej z poznańskich dzielnic, Winogradach, jest ich 60 - 70. Do tamtejszego gimnazjum nr 10 oprócz 900 tys. zł subwencji oświatowej z budżetu państwa miasto dokłada ok. 1 mln zł rocznie.

Kraków chce przeorganizować ponad 100 placówek. W większości istniejące na papierze lub licea profilowane, które trzeba formalnie zlikwidować, bo wymaga tego znowelizowana ustawa o systemie oświaty.

Wiceprezydent Poznania Anna Okońska-Walkowicz zaproponowała likwidację dziewięciu funkcjonujących szkół - m.in. trzech gimnazjów, dwóch liceów i zespołów szkół: mechanicznych i ekonomicznych. Zmiany mają przynieść miastu 441 tys. zł oszczędności w 2012 r. i 5,9 mln zł w 2013 r. Obecnie na edukację Kraków wydaje 1,14 mld zł, z czego 675 mln zł to subwencja.

Małe gminy także zmniejszają liczbę placówek. Do Federacji Inicjatyw Oświatowych w ostatnim czasie wpłynęło już ponad 100 emaili z informacją o zamiarze zamknięcia szkół wiejskich. Gmina Józefów w Lubelskiem już w listopadzie przyjęła uchwałę o zamiarze likwidacji dwóch podstawówek.

Samorządowcy zgodnie wskazują, że do tak trudnych decyzji zmusza ich zła sytuacja finansowa i brak zapowiedzi zmian w Karcie nauczyciela.

- Koszty oświaty są coraz trudniejsze do udźwignięcia. Do tej pory przeznaczaliśmy na ten cel 1,8 mln zł, a w 2012 r. musimy znaleźć prawie 4 mln zł. To m.in. obowiązujące od września tego roku podwyżki dla nauczycieli, na które nie dostaliśmy dodatkowych środków - mówi Roman Dziura, burmistrz Józefowa.

Eugeniusz Gołembiewski, burmistrz miasta Kowala i wiceprzewodniczący Unii Miasteczek Polskich, chce, aby nauczyciele zarabiali dobrze, ale zauważa, że skoro to rząd im gwarantuje podwyżki, to powinien je wypłacać. Dodaje, że sztywne zapisy Karty nauczyciela paraliżują gminy. Coraz więcej samorządów stara się więc je omijać. Prowadzenie wielu likwidowanych szkół przejmą stowarzyszenia, np. w Józefowie czy Wieliczce.

- Takie szkoły osiągają bardzo dobre wyniki, a są znacznie tańsze w utrzymaniu niż szkoły samorządowe - mówi Marian Buras, wójt gminy Morawica w Świętokrzyskiem.

Stowarzyszenia prowadzą tam aż pięć szkół podstawowych. Nauczyciele są w nich zatrudnieni na podstawie kodeksu pracy.

Alina Kozińska-Bałdyga z Federacji Inicjatyw Oświatowych uważa, że kryzys w edukacji to szansa na poprawę jakości oświaty dzięki większemu zaangażowaniu rodziców. - Samorządy w wielu gminach pomagają im w przejmowaniu szkół, a tworząc stowarzyszenia, uczą się i są bardziej aktywni - podkreśla.

Eksperci i samorządowcy zgodnie jednak podkreślają, że teraz jest ostatni moment na podjęcie działań przez rząd. W przeciwnym razie dokona się oddolna reforma systemu oświaty. I jak w latach 90. szkoły przejęły gminy, tak w najbliższych przejmą je rodzice.

Duże miasta zamykają głównie gimnazja i szkoły ponadgimnazjalne, mniejsze gminy likwidują szkoły podstawowe.

Antoni Jeżowski z Instytutu Badań w Oświacie zauważa, że do szkół gimnazjalnych dotarł niż demograficzny i będzie trwał przez najbliższe dziesięć lat, a w ponadgimnazjalnych w ciągu najbliższych 25 lat nigdy nie będzie tylu uczniów, ilu w tym roku szkolnym. Gdyby jednak rząd nie przesunął reformy obniżającej wiek obowiązku szkolnego, to szkoły podstawowe miałyby przez sześć lat jeden rocznik więcej i gminom łatwiej byłoby je utrzymać.

Pozostało 84% artykułu
Hybrydy
Skoda Kodiaq. Co musisz wiedzieć o technologii PHEV?
Materiał Promocyjny
Stabilność systemu e-commerce – Twój klucz do sukcesu
Czym jeździć
Skoda Kodiaq. Mikropodróże w maxisamochodzie
W sądzie i w urzędzie
Co z Marszem Niepodległości w stolicy? Jest decyzja sądu
Praca, Emerytury i renty
Pracownik na L4 ma ważny obowiązek. Za niedopełnienie grozi nawet dyscyplinarka
Administracja państwowa
Koniec z pracą urzędów od 8.00 do 16.00. Co chce zrobić rząd?