Pan minister sprawiedliwości, walcząc z sędziami i prawnikami, uznał, zgodnie z duchem elitaryzmu, że stworzy własną, wąską grupę ludzi, wewnętrznie powiązaną, którzy skumulują wszystko, co można im dać. Stanowiska, funkcje, a co za tym idzie, pieniądze. Dość wskazać, na stołki prezesów, członków KRS, delegacje do sądów i do MS, udział w komisjach egzaminacyjnych, komisarzy wyborczych. Bywa, że poza wątpliwym splendorem otrzymali w ratach kilkaset tysięcy na głowę. Państwo kastowi niestety niezbyt są przyuczeni do stawianych im zadań. Toteż szybko minister sprawiedliwości idzie im z pomocą i zmienia regulamin urzędowania sądów, by jego pupile nie musieli się przemęczać w sądzie, i zmniejsza im obowiązki sędziowskie (10–15 proc. obciążenia zwykłego sędziego!).
Dzięki ojcowskiej pomocy pryncypała będą mogli skupić się na nowych wyzwaniach.
A czym się zajmuje nowa KRS – skrót ten ma już tyle znaczeń, że trudno wybrać najciekawszy. Po prawie roku udało się i zwołano pierwsze posiedzenie tego niemal w pełni politycznego organu. Przede wszystkim skupił się na zdefiniowaniu tego, co złe. Były wskazania precyzyjne i bardziej ogólne przemyślenia. Tak więc, wymieniono z imienia i nazwiska sędziów: Igora Tuleję (za działalność orzeczniczą) i Waldka Żurka (za działalność rzecznika). Jest też dalej idący wniosek nestora i wiceprzewodniczącego KRS, przedstawiciela pana prezydenta sędziego Wiesława Johanna, aby KRS zajęła też stanowisko w sprawie publicznych wystąpień sędziów mających aspekt polityczny. Warto odnotować, że pan sędzia TK w stanie spoczynku dba także o pozamerytoryczne kwestie, bo tak należy powiedzieć o radzie skierowanej do nowego rzecznika KRS, by przetarł sobie fotel po sędzi Żurku. Ja bym poszedł dalej: proszę wymienić fotele po wszystkich sędziach, którzy zostali wybrani przez sędziów. Kaście sędziów wybranych przez polityków nie godzi się siadać na tych samych. Zwrócono także uwagę na działalność stowarzyszeń sędziowskich, które: „razem z częścią poprzedniej Krajowej Rady wycieczkami do Brukseli, spotkaniami z Komisją Wenecką, umawiali się, prezentowali jakieś stanowiska". Co więcej, „warto zwrócić uwagę i ocenić od strony etycznej działalność stowarzyszeń sędziowskich, które fatalnie, również krytykowały i oczerniały działalność sędziów, środowiska. To cały czas jest bastion, który terroryzuje i szantażuje środowisko sędziów".
Panią poseł Pawłowicz uspokajał sędzia Dudzicz, który zapewniał o naprawieniu kontaktów z zagranicą. Teraz już rzetelna informacja będzie szła w świat. Zapewnił, że: „podejmiemy (jak rozumiem, on z kolegami sędziami) właściwe starania, żeby rzeczywiście to zmienić, w szczególności żeby zlikwidować ten zniekształcony obraz polskiego wymiaru sprawiedliwości, jaki niestety pojawia się w mediach angielskojęzycznych i niemieckojęzycznych. Będziemy nad tym pracować". Sprawdzaniem tej wywrotowej dzielności zajmie się nowa Komisja Etyki, a ewentualnie w dalszej kolejności komisja dyscyplinarna.
Pierwszy front „zagranicy" to Lizbona i posiedzenie Europejskiej Sieci Rad Sądowniczych (ENCJ), której polska KRS jest założycielem, i na razie, pełnoprawnym członkiem. Obrady ENCJ zakończyły się przyjęciem tzw. Deklaracji Lizbońskiej. Manifestowano w niej potrzebę wzmocnienia niezależności sądów i uświadamiania obywatelom, dlaczego jest to niezwykle istotna wartość. Dwa akapity ogólnej deklaracji poświęcone zostały sytuacji wymiaru sprawiedliwości w Polsce i w Turcji. Mowa w niej, że „ENCJ obserwuje reformę polskiej KRS z rosnącym zaniepokojeniem". W kolejnych zdaniach przypomniano, że aby być członkiem ENCJ, rada ds. sądownictwa kraju członkowskiego musi być niezależna od władzy wykonawczej i ustawodawczej. Niezależność naszej Rady jest, można chyba powiedzieć, osławiona.
Nie jest tak, że wszyscy sędziowie mają temperament czy też okazję do publicznego zajmowania stanowiska w obronie wartości. Pocieszające jest jednak to, że walka o pryncypia nie stała się hasłem garstki sędziów, ale stanowi zasadę dla zdecydowanej większości nas. Tych sukcesów na różnych polach jest coraz więcej. Dewastacja sądów pod względem spowolnienia postępowań sądowych, liczby przypadających na sędziego spraw postępuje stosunkowo szybko. Szczęśliwie stopień ich upolitycznienia nie rośnie proporcjonalnie. Powoduje to u polityków i kasty sędziów wybranych przez polityków potrzebę odreagowania i zastraszania sędziów. W odpowiedzi na to kilka dni temu powstał Komitet Obrony Sprawiedliwości, którego celem jest nie tyko monitowanie wszystkich form nacisku na sędziów i prokuratorów, ale ich archiwizowanie i pomoc tym, którzy jej będą potrzebowali.