Przebieg rozprawy w procesie o usiłowanie zabójstwa opisuje portal nto.pl. Oskarżonym jest 28-letni Krzysztof K., który miał ugodzić znajomą nożem w szyję i później okładać pięściami. 39-latka przeżyła.
Na poniedziałkowej rozprawie sąd chciał przesłuchać biegłego z zakresu medycyny sądowej. Miał on miał rozstrzygnąć m.in. czy zaatakowana kobieta miała ranę kłutą, czy też sprawca podciął jej gardło. Opinia ta jest istotna w procesie, ponieważ charakter rany mógłby mieć wpływ na wysokość kary (28-latkowi grozi 30 lat więzienia, a nawet dożywocie).
Biegły sądowy: „Jestem niedysponowany”
Podczas przesłuchania biegłego, przewodniczący składu sędziowskiego przerwał i poprosił, żeby salę rozpraw opuściła osoba, która jest pod wpływem alkoholu. Jak relacjonuje portal nto.pl zapanowało wówczas poruszenie, bo na sali byli m.in. bliscy oskarżonego oraz ofiara i jej znajomy. Gdy nikt nie kwapił się do wyjścia, sędzia polecił protokolantce wezwać policję, która miała zbadać stan trzeźwości obecnych. Zastrzegł, że mundurowi zaczną od publiczności.
Wówczas biegły sądowy przyznał, że jest niedysponowany. Miało mieć to związek z niedzielnymi wydarzeniami w Namysłowie, gdzie sprawca zastrzelił swoich rodziców i brata, a później sam popełnił samobójstwo. Sąd uznał, że biegły w takim stanie nie może być przesłuchiwany i zarządził przerwę, po której wyznaczono nowy, grudniowy termin rozprawy.
Lokalny portal podaje, że 35-letni lekarz w pośpiechu próbował opuścić budynek. Była od niego wyczuwalna woń alkoholu. Reporterka zapytała go, dlaczego przyszedł do sądu pod wpływem alkoholu, ale ten… zaczął uciekać. Odpowiedział, że nie będzie komentował sprawy.