Co dla pana sędziego znaczy czwartkowy wyrok Trybunału Konstytucyjnego ?
- Wyrok TK stanowi kolejne potwierdzenie tego, że Polska jest związana postanowieniami Traktatów i zamierza się ich trzymać. Problem pojawia się wówczas, gdy jedne postanowienia traktatów zaczynają służyć uzyskiwaniu kompetencji w obszarach, w których państwa członkowskie kompetencji takich Unii nie przyznały. Przed laty sytuacje te opisała prof. Ewa Łętowska bardzo sugestywną metaforą, pisząc, że prawo europejskie coraz częściej i niespodziewanie „rzuca cień” na obszary, które prima facie znajdują się poza zakresem jego oddziaływania. Nie jest przedmiotem sporu to, że Unii nie przysługują kompetencje w zakresie organizacji wymiaru sprawiedliwości krajów członkowskich. Nie jest też przedmiotem sporu to, że państwa członkowskie muszą zapewnić skuteczną ochronę prawną w dziedzinach objętych prawem Unii.
- To co jest głównym źródłem sporu?
- Konflikt pojawia się wówczas, gdy pod hasłem zapewnienia skutecznej ochrony w dziedzinach objętych obszarem Unii TSUE kreuje normy, które bezpośrednio dotyczą zagadnień spoza tego obszaru. Co więcej, dorzuca się, że Konstytucja krajowa nie może stać na przeszkodzie wykonaniu tych nowych unormowań. To dopowiedzenie oznacza, że norma ustalona w bardzo wąskim gronie nie mającym demokratycznego mandatu, ma pozbawić skuteczności akt przyjęty przez demokratycznie wyłonione Zgromadzenie Narodowe i zaakceptowane przez Naród w referendum. Powiedzieć trzeba jasno, że proces ten trwał już od dawna, a zastrzeżenia de facto wyłączające skuteczność krajowych konstytucji, nie są szczególną nowością.
Czytaj więcej
"Prawna rewolucja", "polexit z porządku prawnego", "deklaracja wyjścia z Unii Europejskiej" - tak czwartkowe orzeczenie polskiego Trybunału Konstytucyjnego nazywają profesorowie prawa z europejskich uniwersytetów.