Polscy rolnicy mogą ubezpieczyć swoje uprawy od rozmaitych rodzajów ryzyka, ale na systemowe uregulowanie podejścia do suszy poczekają jeszcze co najmniej dwa lata. Termin wygląda na odległy, ale być może warto, bo krajowe instytuty badawcze na zlecenie resortu rolnictwa prowadzą szeroko zakrojony projekt, w którym próbują znaleźć swoistego Świętego Graala – sposób, by ubezpieczać gospodarstwa całościowo, nie tylko od poszczególnych ryzyk.
Wreszcie zbadają problem
Susza drenuje też Skarb Państwa: w ubiegłym roku pomoc dla rolników, których uprawy ucierpiały wskutek suszy, kosztowała podatników 710 mln zł. Dwa lata temu rząd wydał kosmiczną sumę – ponad 2 mld zł – na pokrycie szkód. Przed rokiem ubezpieczyciele pod silną presją rządu wprowadzili możliwość ubezpieczania się od suszy. Jednak entuzjazm studziły dwa fakty: raz, że były to pilotaże, trwały po kilka tygodni i były skierowane do ograniczonej liczby klientów. A dwa, że rolnicy i tak niechętnie się ubezpieczają. – Badamy możliwość holistycznego ubezpieczenia całych gospodarstw rolnych. Chodzi o to, by stworzyć taki produkt ubezpieczeniowy, który pozwoli rolnikowi zmniejszyć ryzyko związane z niekorzystnymi zjawiskami atmosferycznymi. Celem jest zagwarantowanie uzyskania dochodów – mówi Aleksandra Szelągowska, zastępca dyrektora Departamentu Finansów w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Wart 1,5 mln zł projekt sfinansowało Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, nosi on nazwę „Ubezpieczenia gospodarcze w holistycznym zarządzaniu ryzykiem w rolnictwie zorientowanym na zrównoważenie, wdrażanie innowacji i technologii oraz przeciwdziałanie zmianom klimatu". Na zlecenie resortu rolnictwa, prowadzą go Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, Instytut Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa oraz SGGW i Uniwersytet w Poznaniu. Cel – zbadać, co motywuje rolników do ubezpieczenia się, oraz znaleźć optymalne produkty ubezpieczeniowe i reasekuracyjne. Pierwsze badanie przeprowadziły już ośrodki doradztwa rolniczego, pytając rolników w ankietach, ubezpieczeniem których ryzyk będą najbardziej zainteresowani.
– Sprawdzamy, co może zmotywować producentów rolnych do ubezpieczenia, badamy mechanizmy rządzące gotowością rolników do zakupu ubezpieczenia, czyli – kiedy rolnik stwierdza, że – kupując polisę – zabezpiecza ryzyko swojej produkcji, a kiedy uznaje, że nie może brać na siebie całego ryzyka i chce je sprzedać zakładowi ubezpieczeń – mówi Szelągowska. Głęboka analiza potrzeb i możliwości, a także rozwiązań z UE, WTO i OECD, może zmienić polski rynek ubezpieczeń rolnych i zracjonalizować wydatki publiczne ponoszone na dorywczą pomoc, kredyty klęskowe i dotacje na odtwarzanie produkcji rolniczej.