Pierwszy, to pogoda i pożary w Kalifornii, która jest ich największym producentem w USA, które z kolei są 2. na świecie po Chinach. Druga, ważniejsza, to zapchane porty. Amerykanie skarżą się, że w tej chwili nie mają już miejsca w magazynach. Tylko pod zakładami, w których obiera się i czyści orzechy włoskie pod Sacramento stoją kartony z orzechami o wartości 10 mln dolarów.
Czy zdążą dotrzeć do sklepów przed świętami? Wątpliwe. Na braki dostaw skarżą się już np. Niemcy, dla których orzech włoski w skorupce, to nieodzowny atrybut Bożego Narodzenia. Ale wiadomo, że kłopoty będą w całej Europie, w Ameryce Łacińskiej i Azji, chociaż nie w Chinach.