Gdyby zrobić film (zapewne serial – dramat obyczajowy, najlepiej na Netflixie) o relacjach lewicy różnej maści z Ogólnopolskim Strajkiem Kobiet, zapewne można by go reklamować w trailerze tej treści: „to historia fascynacji, wielkich emocji, na tle dramatycznych wydarzeń, na skutek których bohaterki i bohaterowie oddalają się od siebie na zawsze, łamiąc serca sobie i wyborcom".
Ale prawda jest taka, że w tym związku miłości nie było od początku. I tu jedna uwaga słownikowa: pisząc „Ogólnopolski Strajk Kobiet", mam na myśli wąską grupę aktywistek, które w odpowiednim momencie stanęły na czele protestów i powołały swoją Radę Konsultacyjną. Pisząc natomiast o lewicy, mam na myśli polityków, posłów i posłanki oraz dziesiątki działaczy i działaczek w całej Polsce.
Marta Lempart zrezygnowała z kandydowania z list lewicy do Sejmu w ostatnich wyborach. Nie dogadała się. Pozostał za to wielki resentyment wobec dwójki polityków: Krzysztofa Śmiszka i Agnieszki Dziemianowicz-Bąk. Padły zarzuty o przywłaszczaniu sobie dorobku Czarnego Protestu z 2017 r. i oskarżenia o nielojalność.
To się w polityce zdarza. Ale przyszedł 22 października 2020 r., kiedy Trybunał Konstytucyjny, kierowany przez Julię Przyłębską, orzekł o niezgodności z konstytucją trzeciej przesłanki zezwalającej na przerwanie ciąży. Pierwsza demonstracja pod gmachem Trybunału została zorganizowana przez ugrupowania lewicowe, głównie Razem i aktywistki z różnych grup kobiecych. Kolejne protesty pomału jednak przejmował Strajk Kobiet, błyskawicznie się rozwijający i będący świetną platformą współpracy. Po pierwszych, spontanicznych zbiórkach składek na działalność pojawiła się prowadzona przez Martę Lempart fundacja, a OSK zyskała od miasta prestiżowy wielki lokal na swoją działalność, przy ul. Wiejskiej w Warszawie. Powołano Radę Konsultacyjną, w skład której weszły w zdecydowanej większości osoby niekojarzone z lewicą. A lewicowe posłanki wpuszczane były za stół prezydialny OSK w czasie konferencji coraz rzadziej. Ratowało je trochę obrywanie od policji na protestach, ale na łaskawość charyzmatycznej liderki nie zasłużyły.
A potem Strajk umilkł. Trzecia fala pandemii zamknęła w domach nawet najbardziej zaangażowane osoby. Podobno zbierane są podpisy pod projektem liberalizującym prawo aborcyjne. Raczej po cichu.