Trump, Putin, Łukaszenko, Orbán, Erdogan, Fico, Netanjahu i wielu innych. Rządzą bezwzględnie. Nie cofają się przed demontowaniem demokracji, łamaniem praw człowieka czy wywoływaniem wojen lub chociaż ich aktywnym popieraniem. Łączy ich płeć, kolor skóry, grupa wiekowa, światopogląd i mizoginizm. W prawie żadnym z krajów przez nich rządzonych nie są też przestrzegane prawa kobiet, a jeśli są, to aktywnie z nimi walczą.
Można oczywiście grupę tę poszerzać – wskazując choćby na Jarosława Kaczyńskiego, ale prezes PiS akurat nie rządzi, a poza tym zawsze wolał to robić z Nowogrodzkiej i nie pchał się za bardzo pod kryształowe żyrandole. Gdyby pozostał premierem, pasowałby idealnie.