Oddajmy głos jednemu z nich: - Jestem zwolennikiem budowy rodzimego kapitału, ale dopóki go nie mamy, musimy korzystać z oszczędności zagranicznych. Dalszy napływ kapitału z zagranicy jest więc konieczny. Strategia autarkii i rozwoju o własnych siłach, którą wydaje się lansować rząd, byłaby powtórzeniem drogi rozwojowej Kuby i Korei Północnej – stwierdza na łamach „Gazety Wyborczej” Dariusz Rosati, przypomnijmy – bo to ważne – były szef MSZ, były członek Rady Polityki Pieniężnej i były doradca szefa Komisji Europejskiego Romano Prodiego.
Tak więc, Rosati jest zwolennikiem polskiego kapitału, ale go nie mamy, więc każe nam korzystać z obcego. Tak właśnie, korzystając z obcego kapitału nie byliśmy do tej pory w stanie stworzyć krajowego kapitału. A co, kiedy pojawia się projekt mający sprzyjać jego rozwojowi? Tu już jest ze strony Rosatiego cios na odlew. Korea Północna i Kuba. Swoją drogą, chybiony argument, bo oba reżimy były właśnie w bardzo dużym stopniu uzależnione od gospodarek swoich wielkich braci, wręcz przez nich sponsorowane. Ich odcięcie, w wyniku upadku ZSRR i pogorszenia relacji Korei Północnej z komunistycznymi Chinami spowodowało tam przerażającą eksplozję biedy. Także tutaj, pan profesor miesza przyczyny i skutki. Ich nie mieszanie byłoby jednak osobiście dla niego nader niewygodne.
Jako żywo przypomina to wywiad sprzed kilku lat, w którym były premier Jan Krzysztof Bielecki uznał, że musimy pogodzić się z tym, że naszym największym potencjałem jest tania siła robocza. Stwierdził to w ponad dwie dekady po tym jak współinicjował, a potem aktywnie uczestniczył, w procesach mających przybliżyć nas do najbardziej rozwiniętych państw świata.
Lipa czy przebiśniegi
W końcu zarzut pojawiający się często, także po tej stronie sceny, którą reprezentuje Mateusz Morawiecki, choć nigdy nie werbalizowany tam publicznie: To tylko wydmuszka. Wioska potiomkinowska. Wszystko sprowadza się do prezentacji, a nie realnych działań, a przecież studniówkę rządu obchodziliśmy już kilka tygodni temu. W najlepszym razie to zbiór pobożnych życzeń.
Na pewno to zarzut poważny i zakładam, że będzie można go obalić lub potwierdzić do końca roku. Wtedy ma zacząć już funkcjonować wehikuł rozwojowy nie bez przeszkód konstruowany przez Morawieckiego, czyli Polski Fundusz Rozwoju - instytucja, która ma być silnikiem realizującym cały plan, ale także przełamać Polskę resortową (PAIIZ, PIR, ARP, BGK, KUKE w jednej strukturze). Niedawno pierwsze rozstrzygnięcia w tej sprawie zostały przyjęte przez rząd.
Kolejną sprawą jest choćby kwestia „Konstytucji biznesu”, czyli postulowanej od dawna zmiany prawa o działalności gospodarczej, ustawy o zamówieniach publicznych, innych aktów prawnych, w sposób gwarantujący bezpieczeństwo prowadzenia biznesu od strony urzędów. Miałaby ona także mobilizować do większego uczestnictwa małych i średnich przedsiębiorstw w operowaniu funduszami unijnymi, zachęcać do zatrudniania na podstawie umów o pracę, a nie śmieciowych, być triumfem kryterium jakościowego nad kryterium ceny w przetargach.