Polskie dworyy i dworki - rozmowa

Maciej Rydel, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego

Publikacja: 09.11.2011 01:07

XIX-wieczny dwór Anny Branickiej- -Wolskiej w Dankowie

XIX-wieczny dwór Anny Branickiej- -Wolskiej w Dankowie

Foto: Rzeczpospolita, Jak Jakub Ostałowski

Rz: Mimo korzystnych dla byłych właścicieli orzeczeń sądów urzędnicy niechętnie oddają im dwory i zamki. Czy właściciele, którym udaje się odzyskać albo wykupić dworki, starają się nawiązywać do polskiej przedwojennej tradycji ziemiańskiej?

Maciej Rydel: Przede wszystkim unikałbym słowa „dworek". Dworki są tylko w miastach, na wsi stoją dwory. Znam 20 czy 30 przypadków, w których rodziny ziemiańskie starają się nawiązywać do przedwojennej tradycji i przekształcać takie posiadłości w lokalne centra kultury, dzięki którym podnosi się jakość życia okolicznych mieszkańców. Tak się dzieje w Kurozwękach czy Goszycach pod Krakowem.

Jak wyglądał typowy polski dwór?

Wiele osób wyobraża sobie dwory jako bogate pałace wyłożone marmurami. Tymczasem najbardziej charakterystyczną cechą polskiego dworu była skromność, która wynikała z biedy. Przed wojną mieliśmy w Polsce 200 tys. ziemian, ale bogata arystokracja stanowiła zaledwie jedną setną tej liczby. Cała reszta to byli biedni albo średnio zamożni właściciele ziemscy.

Zgodnie z propagandą PRL ziemianie wykorzystywali i rozpijali chłopów. Jak układały się przed wojną stosunki między dworem a wsią?

Bardzo różnie. Niektórzy właściciele ziemscy rzeczywiście źle traktowali chłopów. Ale to tylko część prawdy. Dwory stanowiły często lokalne ośrodki kultury i szkolnictwa. W XIX wieku to ziemianie zakładali szkoły rolnicze i za własne pieniądze wysyłali dzieci chłopskie na studia. Przedwojenny dwór był ośrodkiem kulturalnym, gospodarczym i oświatowym, który działał w pełnej symbiozie z lokalną społecznością. Pamięć o dobrych stosunkach często trwa do dziś. W Skotnikach rada miasta oddała dwór rodzinie Skotnickich, z którą chłopi żyli w zgodzie od XIII wieku.

Takie przypadki zdarzają się często?

Niestety nie. Mamy w Polsce ponad 200 dworów w prywatnych rękach, ale zdecydowana większość z nich nie ma nic wspólnego z ziemiaństwem. Najczęściej urządzane są tam knajpy i domy weselne. Tradycja ziemiańska została w dużej mierze zniszczona, a w jej miejsce nie pojawiło się nic wartościowego.

Rz: Mimo korzystnych dla byłych właścicieli orzeczeń sądów urzędnicy niechętnie oddają im dwory i zamki. Czy właściciele, którym udaje się odzyskać albo wykupić dworki, starają się nawiązywać do polskiej przedwojennej tradycji ziemiańskiej?

Maciej Rydel: Przede wszystkim unikałbym słowa „dworek". Dworki są tylko w miastach, na wsi stoją dwory. Znam 20 czy 30 przypadków, w których rodziny ziemiańskie starają się nawiązywać do przedwojennej tradycji i przekształcać takie posiadłości w lokalne centra kultury, dzięki którym podnosi się jakość życia okolicznych mieszkańców. Tak się dzieje w Kurozwękach czy Goszycach pod Krakowem.

Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Duda i Tusk szkodzą Polsce stając po złej stronie Netanjahu
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Wyjątkowa jednomyślność Dudy i Tuska w sprawie Netanjahu
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Karol Nawrocki zrzuca dres i wchodzi na terytorium Konfederacji
Publicystyka
Tomasz Kubin: O przyjęciu euro w Polsce, czyli o wyższości polityki nad prawem i gospodarką
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Elvis Presley – gdyby żył, miałby 90 lat. Był metaforą Ameryki
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego