- Oświadczenia Rosji o Zachodzie i Ukrainie w związku z atakiem na Crocus City Hall to całkowita brednia – mało dyplomatycznie podsumował wypowiedzi rosyjskich polityków szef brytyjskiej dyplomacji David Cameron.
Kreml za wszelką cenę chce przypisać zamach Ukrainie
Już w dzień po zamachu różni przedstawiciele Rosji zaczęli mówić o „ukraińskim śladzie” w terrorystycznym ataku dokonanym na obrzeżach Moskwy. Ton nadał prezydent Władimir Putin mówiąc, że zamachowcy chcieli przekroczyć granicę rosyjsko-ukraińską bowiem „mieli tam przygotowane okno ucieczki”.
Czytaj więcej
Zawsze, jak słyszę o jakimś zamachu terrorystycznym, to zaczynam się modlić, żeby sprawcami nie byli muzułmanie, a jak są, to by nie byli Tadżykami - mówi Muhamadjon Kabirow, tadżycki dziennikarz, obrońca praw człowieka, mieszkający w Polsce.
Nikt z lokatorów Kremla nie zwracał uwagi na trzykrotne oświadczenie „Państwa Islamskiego” o wzięciu odpowiedzialności za atak na Crocus.
Putin nie powiedział jednak wprost, że Kijów ponosi odpowiedzialność za zamach. Zrobili to jego urzędnicy. Szef policji politycznej FSB Aleksandr Bortnikow mówił, że „pod drugiej stronie granicy czekali na nich (terrorystów) z otwartymi ramionami”. Podobnie wypowiadał się sekretarz kremlowskiej Rady Bezpieczeństwa, były szef FSB, gen. Nikołaj Patruszew oraz szefowie Prokuratury Generalnej i Komitetu Śledczego.