Kazimierz Olejnik: Państwo ma narzędzia, by zrobić porządek z Danielem Obajtkiem

Państwo ma się wziąć za robotę, bo może wszystko. I ma wykonać to, co do niego należy, i zrobić z Danielem Obajtkiem porządek – mówi Kazimierz Olejnik, prokurator w stanie spoczynku, były zastępca prokuratora generalnego.

Aktualizacja: 06.06.2024 06:25 Publikacja: 06.06.2024 04:30

Kazimierz Olejnik był zastępcą prokuratora generalnego za czasów rządów SLD

Kazimierz Olejnik był zastępcą prokuratora generalnego za czasów rządów SLD

Foto: PAP/Paweł Kula

Daniel Obajtek nie stawia się na posiedzenie komisji śledczej, a w ostatni poniedziałek nie przyszedł też na wezwanie prokuratury. Bywa w kraju, ale trudno jest go zastać pod wskazanym adresem. Krótko mówiąc, wydaje się być nieuchwytny. To przypomina zabawę w kotka i myszkę. Tylko że sytuacja jest dużo poważniejsza. Uderza w wizerunek wymiaru sprawiedliwości.

Zacznijmy od tego, że w procesie karnym uczestnicy, strony bardzo często, a nieraz zazwyczaj, mają różne interesy. Interes ma prokurator, który chce jak najszybciej zweryfikować pierwotne zawiadomienie, chce przeprowadzić postępowanie i podjąć decyzję. Całkowicie inne cele i zamiary może mieć potencjalny podejrzany, świadek, który być może kiedyś będzie potencjalnym podejrzanym, który wcale nie musi chcieć współpracować na bieżąco i bardzo konstruktywnie z prokuratorem, bo ma całkowicie inny interes. Bo może sobie wbił do głowy, że będzie walczył o przedawnienie albo może będzie miał jakąś ochronę, albo za chwilę coś się wydarzy, bo np. jego partia wygra wybory itd.

Każde zagranie jest więc dopuszczalne?

To są rozbieżne interesy. Nie ma co mieć pretensji do osoby, która stosuje różne wybiegi, aby polepszyć swój interes procesowy, bo prawo mu na to zezwala. Podejrzani, potencjalni podejrzani, świadkowie, o których jeszcze prokurator nawet nie myśli, że będą podejrzanymi, ale oni doskonale wiedzą, co mają na sumieniu, i mogą nie mieć interesu, aby współpracować z prokuratorem. Mogą stosować różnego rodzaju sztuczki, wybiegi. Procedura, która obowiązuje, dała odpowiednie instrumenty do ręki prokuratorowi, aby mógł temu przeciwdziałać.

Czytaj więcej

Daniel Obajtek nie stawił się na wezwanie komisji śledczej. Znowu

To jak ma – lub powinien – działać prokurator?

Prokurator, stosując te regulacje, które są opisane w kodeksie postępowania karnego, w żaden sposób nie powinien sobie pozwolić grać na nosie. Nie powinien pozwolić na to, że świadek, podejrzany, potencjalny podejrzany po części ośmieszał urząd prokuratorski. Prokurator z tych wszystkich instrumentów, które są w kodeksie postępowania karnego, ma daleko idące możliwości. Począwszy od kary grzywny, poprzez zatrzymanie i ustalenie miejsca pobytu, a skończywszy na tymczasowym aresztowaniu. Każda z tych sytuacji wymaga jednak spełnienia pewnych warunków i przesłanek.

A jeśli świadek się nie stawia, bo nie chce?

Jeżeli mamy pretensje do świadka albo podejrzanego, że nie stawia się na wezwanie prokuratury, to w grę wchodzi powiadomienie go: kiedy się ma stawić, gdzie, o której godzinie i w jakim charakterze. Jeśli się nie stawi, prokurator powinien sięgnąć po inne – przewidziane przez prawo – możliwości.

Może być tak, że nie można powiadomić świadka, gdzie i kiedy ma się stawić…

Nie wyobrażam sobie, że takiej szansy nie ma. Powiadamia się kancelarię, wysyła świadkowi wezwanie, aby się stawił, a nieraz zdarza się – rzadko, bo rzadko – że jeżeli prokurator ma kontakt telefoniczny ze świadkiem, to wzywa go na przesłuchanie telefonicznie. Świadek musi być powiadomiony w trybie właściwym, to nie może być tak, że mówi się, że wszyscy wiedzą, że ma się stawić. To nie jest przekaz wynikający z kodeksu postępowania karnego. Jeżeli nie ma szans powiadomić go w trybie normalnym, zwyczajowym, to uruchamiamy drugi etap – wiążący się z pewnymi rygorami. Zlecamy policji ustalenie miejsca pobytu świadka, zatrzymanie go i doprowadzenia na przesłuchanie. Na końcu możliwy jest tymczasowy areszt w celu wykonania czynności. Nie można mówić, że prokurator jest bezbronny i nic nie może. Bo tak naprawdę może wszystko.

Czy udział w kampanii wyborczej może być przeszkodą w stawiennictwie w prokuraturze?

Oczywiście, że nie. Daniel Obajtek uczestniczy w różnego rodzaju przedsięwzięciach wyborczych. Nie ma żadnego uzasadnienia do tego, by go nie zatrzymać. Państwo się poddaje. Nie przyjmuję w ogóle takiego rozwiązania, że państwo nic nie może. Państwo ma się wziąć za robotę, bo może wszystko. I ma wykonać to, co do niego należy, i zrobić z Obajtkiem porządek. To, co się dziś dzieje, jest rzeczywiście sytuacją humorystyczną. Prokurator prowadzący jego sprawę ma przecież jakiś harmonogram prac i powinien się go trzymać.

Może bój idzie o dostanie się do europarlamentu. Wówczas groźba konsekwencji może się odsunąć w czasie.

Dostanie się do europarlamentu nie oznacza, że ktoś będzie bezkarny. Po prostu będzie więcej pracy dla prokuratury. Trzeba będzie napisać wniosek do europarlamentu. Myślę, że jak się opisze wszelkie zarzuty i fakty, to nawet tam nie będą go chronić. To, że są wybory, nie ma nic do rzeczy. W porządnym państwie taka osoba, która ma być potencjalnym podejrzanym, nie powinna startować w wyborach. Koniec kropka.

Zostawmy na chwilę Daniela Obajtka. Od wielu dni śledzimy taśmy nagrywane przez byłego dyrektora Funduszu Sprawiedliwości z wysokimi urzędnikami w Ministerstwie Sprawiedliwości. Jaką mogą mieć one wartość procesową?

Dowody zdobyte nielegalnie przez państwo, tzw. owoce zatrutego drzewa, nie mogą być dowodem w sprawie. Po prostu powinny być odrzucane. Ale dowodem może być wszystko, co ma znaczenie dla oceny danej sytuacji. Mamy przykład kolejnego obywatela, pana byłego dyrektora Funduszu Sprawiedliwości, który przez dwa lata nagrywał swoich przełożonych. Nie ma tutaj zakazu, bo mógł to robić. Możemy to rozpatrywać tylko w kategorii etyki, a nie prawa.

Czytaj więcej

Taśmy Tomasza Mraza. Prokurator Skała: ostrożnie z przeciekami do mediów

A jaką wartość dowodową będą miały te nagrania?

Jak każdy inny dowód. Sąd będzie musiał ocenić wszystkie uwarunkowania. W pierwszej kolejności będzie niezbędna opinia biegłych, czy takie nagranie nie zostało zmontowane, czyli musi być dowód, że to jest oryginalne i wiarygodne. Dzisiejsza nauka i możliwości techniczne w sposób bezsporny potrafią sobie z tym poradzić.

A były dyrektor Funduszu Sprawiedliwości ma szansę być wiarygodnym małym świadkiem koronnym?

Z tego, co już dzisiaj wiemy, poszedł na współpracę z prokuratorem. Chce być małym świadkiem koronnym. Bardzo uczciwie składa wyjaśnienia, które w pełni korespondują z tym, co zostało nagrane. Mamy też inne dowody. Być może za chwilę inny uczestnik rozmowy także pójdzie na współpracę. Nawet gdyby nie, to takie nagranie jest samoistnym, pełnym dowodem, w moim pojęciu. Ma tak naprawdę największą wiarygodność, o wiele większą niż zeznania świadka. Tam nikt nie konfabuluje, nie zmyśla, tam nikt po pewnym czasie nie mówi, że nie pamięta albo pewne rzeczy zapamiętał inaczej.

Czy fakt, że w tym wszystkim bierze udział Roman Giertych, adwokat, dziś przewodniczący zespołu ds. rozliczeń PiS, który nie stawiał się na wezwania prokuratury za czasów poprzedniej władzy, nie osłabia tego przedsięwzięcia?

Roman Giertych nie pisał scenariusza nagrań, nie uczestniczył w tych nagraniach. Na czym więc miałoby polegać to osłabianie? Jeżeli rzeczywiście sprawa Romana Giertycha była dęta, została zmontowana, to pokazanie obrazu realiów minionego okresu jest jak najbardziej konieczne. Ujawniane obecne nagrania podważają wiarygodność kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości, które dopuszczało się przestępczych praktyk.

Daniel Obajtek nie stawia się na posiedzenie komisji śledczej, a w ostatni poniedziałek nie przyszedł też na wezwanie prokuratury. Bywa w kraju, ale trudno jest go zastać pod wskazanym adresem. Krótko mówiąc, wydaje się być nieuchwytny. To przypomina zabawę w kotka i myszkę. Tylko że sytuacja jest dużo poważniejsza. Uderza w wizerunek wymiaru sprawiedliwości.

Zacznijmy od tego, że w procesie karnym uczestnicy, strony bardzo często, a nieraz zazwyczaj, mają różne interesy. Interes ma prokurator, który chce jak najszybciej zweryfikować pierwotne zawiadomienie, chce przeprowadzić postępowanie i podjąć decyzję. Całkowicie inne cele i zamiary może mieć potencjalny podejrzany, świadek, który być może kiedyś będzie potencjalnym podejrzanym, który wcale nie musi chcieć współpracować na bieżąco i bardzo konstruktywnie z prokuratorem, bo ma całkowicie inny interes. Bo może sobie wbił do głowy, że będzie walczył o przedawnienie albo może będzie miał jakąś ochronę, albo za chwilę coś się wydarzy, bo np. jego partia wygra wybory itd.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Myśliwi kontra właściciele gruntów. Rząd chce chronić prawo własności
Podatki
Zapowiada się kolorowa jesień w podatkach. Wiemy, co planuje rząd Tuska
Praca, Emerytury i renty
Dodatek do emerytury. Wielu seniorów nie wie, że ma do niego prawo
Edukacja i wychowanie
Resort edukacji przygotowuje szkoły na upały. Będą nowe przepisy
Materiał Promocyjny
Aż 7,2% na koncie oszczędnościowym w Citi Handlowy
Sądy i trybunały
Czas na reformę. Rząd odkrywa karty w sprawie Sądu Najwyższego i neosędziów
Materiał Promocyjny
Najpopularniejszy model hiszpańskiej marki