Do wypadku doszło w powietrzu na wysokości około 5 tysięcy metrów nad miastem Bouloc-en-Quercy w lipcu 2018 roku - 40 letni Nicolas Galy wyskoczył z samolotu pilotowanego przez pilota Alaina C., podczas wykonywania skoku ten sam pilot obniżył lot maszyny, a lewe skrzydło zahaczyło o Galiego i ucięło mu głowę. 

Ciało zmarłego wylądowało na polu obok miasta, spadochron otworzył się sam. Jak powiedział pilot, uważał, że skoczek leciał na południe od maszyny, mimo iż ten faktycznie znajdował się w pozycji równoległej do samolotu. Pilot usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. 

Dodatkowo na jaw wyszły fakty iż tego dnia w ogóle nie powinien pilotować żadnego samolotu, ponieważ jego stan zdrowia nie pozwalał mu na samodzielne latanie, mimo iż jego licencja pilota dalej była ważna. Jego zdaniem wina za wypadek leży po stronie zmarłego - skoczek miał nie podążać za wyznaczonym kursem i znajdować się w miejscu, w którym tak naprawdę nie powinno go być. 

- To była tragedia w moim życiu, ale nie jestem winny, powiedział Alain C., pilot samolotu. 

Prokuratura domaga się dla niego roku pozbawienia wolności oraz nakazu zapłaty 10 tys. euto na rzecz jego pracodawcy. Prokurator prowadzący sprawę wskazała iż w dniu wypadku, skoczek był jedyną osobą, która przestrzegała przepisów.