W sierpniu tego roku 31-letnia pani Ewelina (otwarcie praktykująca tzw. skipowanie, czyli tzw. ratowanie żywności wyrzuconej na śmietnik) podjechała samochodem pod zaplecze Biedronki w Białymstoku. Z kontenera obok sklepu wyjęła wyrzucone tam banany, jogurty, marchewkę, pomidory, śmietanę i winogrona.
Gdy pakowała jedzenie do samochodu, zatrzymała ją ochrona sklepu. Kobieta twierdziła, że doszło do szarpaniny, a ochroniarz prysnął w nią gazem pieprzowym i podjął próbę zakucia jej w kajdanki.
Czytaj więcej
Żyjemy w kulturze obfitości akceptującej marnotrawstwo jedzenia. W bogatych krajach ilość żywności przekracza dziś zapotrzebowanie o 150-200 procent.
Wezwana na miejsce policja ukarała p. Ewelinę mandatem w wysokości 200 złotych - dwukrotnie przewyższającym wartość rzekomo skradzionego jedzenia.
31-latka przyjęła mandat, ale go nie zapłaciła. Do sądu złożyła wniosek o jego uchylenie.