Zbliżający się Dzień Wszystkich Świętych skłoni wielu z nas do odwiedzin cmentarzy. Zostawimy kwiaty lub zapalone znicze na grobach naszych bliskich. Jeszcze na początku tego wieku pochówek inny niż złożenie ciała w trumnie był czymś rzadkim i dokonanym na specjalne życzenie osoby wyrażone przed śmiercią. Ostatnie lata przyniosły zmiany, a na ten moment ponad 30 proc. pochówków (w dużych miastach do 40 proc.) ma postać kremacji (spopielenia). Bywa, że temu typowi pochówku towarzyszy specjalne życzenie zmarłego, by jego prochy rozrzucić np. w górach, lesie lub wysypać do morza.
Prawo sprzeciwia się takim pomysłom. Ustawa o cmentarzach i chowaniu zmarłych wskazuje, że zwłoki pochowane mogą być poprzez ich złożenie w grobach ziemnych, grobach murowanych, katakumbach lub zatopione w morzu (gdy statek nie może dobić do lądu w ciągu doby od momentu śmierci na pokładzie). W postaci prochów także przez złożenie ich w kolumbariach – zbiorowych grobowcach, w których w niszach przechowywane są urny.
Wskazane miejsca pochówku mogą się znajdować wyłącznie na terenach cmentarzy zakładanych i prowadzonych przez gminy w miejscach wyznaczonych w tym celu w planie zagospodarowania przestrzennego. Nie ma tu mowy ani o cmentarzach prywatnych, ani o tzw. łąkach pamięci do rozsypywania prochów – prowadzonych swego czasu przy niektórych cmentarzach, ostatecznie jednak zamkniętych i wyłączonych z użytku.
Jakkolwiek wielu z nas chciałoby spełnić życzenie bliskiej osoby, by jej prochy znalazły się w konkretnym miejscu, polskie prawo zabrania tego typu działań i nakłada kary na podejmujące się tego osoby. Rozrzucenie spopielonych zwłok w lesie, na górskim szlaku lub w innym miejscu to groźba kary grzywny od 20 zł do 5000 zł lub aresztu w wymiarze od 5 do 30 dni.
Czytaj więcej
Okres Wszystkich Świętych to okazja, by sprawdzić, czy miejscom pochówku nie grozi uszkodzenie, a nawet likwidacja.