W części szkół w Polsce nauczyciele nie przyszli w poniedziałek do pracy. Biorąc przykład z policjantów i pracowników sądów, postanowili w przedświątecznym tygodniu skorzystać z L4. To forma protestu, za pomocą której nauczyciele chcą wywalczyć podwyżki w wysokości 1000 zł miesięcznie. Akcja ma charakter oddolny i nie jest prowadzona przez nauczycielskie związki zawodowe . Jak dotąd działania prowadzone są tylko w niektórych szkołach. Protestują nauczyciele w Warszawie, Międzyrzeczu, Drawsku, Rokitnicy, Wrocławiu, Łodzi i Poznaniu. W Szkole Podstawowej nr 340 na warszawskim Ursynowie, w pracy nie pojawiło się ok. 200 nauczycieli, czyli prawie połowa. Zajęcia dydaktyczno-wychowawcze zostały odwołane. Z 1800 uczniów w szkole przebywa około 400. Dyrekcja szkoły zapewnia dla nich opiekę. Zamknięte są też niektóre przedszkola np. we Wrocławiu czy w Poznaniu.
W mediach społecznościwych pojawił się list Dagmary Wandachowicz, nauczycielki w Szkole Podstawowej nr. 25 w Poznaniu, dwukrotnie nagrodzonej Nagrodą Prezydenta Miasta Poznania oraz medalem KEN. Kobieta tłumaczy w nim, że bez dobrych nauczycieli ciężar edukacji dzieci spadnie na rodziców, bo dzieci będą uczyli nauczyciele „z łapanki." Podkreśla, że wynagrodzenia nauczycieli są pod względem wysokości na trzecim miejscu od końca wśród krajów OECD. I apeluje do rodziców: Potrzebujemy waszego wsparcia i zrozumienia dla naszego protestu – uczymy przecież wasze dzieci. To jest także w ich i waszym interesie! Jesteśmy waszymi sprzymierzeńcami w kształtowaniu ich osobowości i ich przyszłości! Prosimy o to samo – bądźmy razem! – podkreśla Dagmara Wandachowicz.
Oto pełna wersja listu:
Poznań, 14.12.2018
Nadchodzi czas, kiedy wy – rodzice będziecie musieli sami zadbać o wykształcenie swoich dzieci. Jesteście na to gotowi? Czy jesteście gotowi na to, że nas – nauczycieli – zabraknie? Że zabraknie osób, które – nie z łapanki i nie z przypadku, uczą. I na co dzień kształtują wasze dzieci? Nauczyciele, jako grupa pracowników legitymują się wyższym wykształceniem, jeśli chodzi o wysokość zarobków, są na końcu listy. Doświadczeni – coraz częściej rezygnują z pracy, młodzi, absolwenci kierunków nauczycielskich – nie mają nawet możliwości sięgnąć po ten zawód bez wsparcia rodziny. Nauczyciel po studiach przez pierwsze dwa lata zarabia nie więcej niż 1800 złotych. To średnio o 1000 złotych mniej niż jego rówieśnicy zatrudnieni w marketach! Po 30 latach pracy przeciętna pensja to niecałe 2800 złotych, a wypracowana emerytura to emerytura głodowa.