Pracujący we Francji mogą liczyć natomiast na co najmnej 1500 euro brutto - to tyle, ile chciałby zarabiać w swoim kraju Polak. Dla francuskiego pracodawcy kwota ta to maksimum wynagrodzenia, które mu się opłaci przy zatrudnianiu większości pracowników tymczasowych z Polski.
Różnica w walucie wiele zmienia. Do tego stopnia, że nawet osoby z wyższym wykształceniem, niemogące znaleźć zatrudnienia, gotowe są dziś podjąć pracę tymczasową za granicą poniżej swoich aspiracji i kwalifikacji, byle tylko uniknąć 8 godzinnej pracy za 1500 złotych.
– Wynagrodzenia oferowane w Polsce rozczarowują młodych ludzi, natomiast te we Francji, Belgii, czy Holandii kuszą. Na tyle, że mniej niż 15 proc. kandydatów rezygnuje z pracy za granicą, uznając oferowane wynagrodzenia za zbyt niskie. W Polsce z kolei co drugi kandydat na operatora wózka widłowego rezygnuje, gdy usłyszy propozycję płacy za polskie minimum. Nie sposób ustalić, ilu nawet nie czyta do końca takiej oferty pracy – mówi Artur Ragan, rzecznik prasowy agencji pracy tymczasowej Work Express.
Pokolenie 1500, ale euro
Za granicą trudno znaleźć zawód, w którym firma oferuje równowartość 1500 złotych brutto miesięcznie. W Holandii tyle zarabia 15-latek, podejmujący się pracy dorywczej. Dokładnie 435 euro (brutto) - to płaca minimalna dla 15-latka, określona przez holenderskie prawo. W Polsce na takie wynagrodzenie może natomiast liczyć 24-latek, często z wyższym wykształceniem, podejmujący swoją pierwszą poważną pracę. Dysproporcje są ogromne. Tym większe, że w Holandii ten sam 24-latek może już liczyć na wynagrodzenie brutto rzędu 1446,60 euro, czyli ponad 6000 zł. Nawet uwzględniając, ile z tego zatrzyma tamtejszy fiskus i ubezpieczenia społeczne, różnica jest ogromna.
- W Polsce rośnie w siłę pokolenie „nie pracuję za 1500 złotych, ale za euro już tak". Są to najczęściej młodzi ludzie, nieobawiający się przeprowadzki, znający języki, często już z doświadczeniem w pracy za granicą np. podczas wakacji. W grupie tej są także absolwenci uczelni wyższych, którzy odbijają się od rynku pracy, bo płace, jakie oferują im pracodawcy, są nieadekwatne do wykształcenia, czy umiejętności, a oni sami potrafią odmawiać szefom i znają swoją cenę. To pokolenie jest gotowe nawet na jakiś czas podjąć się pracy fizycznej za granicą, byle tylko dobrze zarobić np. na założenie własnej działalności, a przy okazji zdobyć doświadczenie – mówi Artur Ragan.