Wydaje się, że w twoim interesie jest, aby przybywało więcej migrantów – takie pytanie zadała Christianowi Lüthowi, byłemu rzecznikowi Alternatywy dla Niemiec (AfD), jego rozmówczyni z bliskiego mu środowiska.
Odpowiedź wywołała szok nie tylko u widzów telewizji ProSieben, która wyemitowała rozmowę na swej antenie w poniedziałek wieczorem. – Tak, gdyż działa to na korzyść AfD. Możemy potem wszystkich rozstrzelać. Albo użyć gazu – odpowiedział Christian Lüth, tłumacząc, że otwarte granice Niemiec dla imigrantów pomogą jego partii w odzyskaniu stabilności politycznej. Musimy się, podkreślił, starać o to, aby Niemcom nie szło dobrze.
Władze AfD zareagowały oświadczeniem, że były rzecznik został natychmiast wyrzucony z partii. Decyzja zapadła w gronie kierownictwa partii jednogłośnie.
To niejedyna tego rodzaju decyzja ostatnich dni. Z frakcji AfD w parlamencie Badenii-Wirtembergii wykluczony został deputowany tej partii Stefan Räpple, który na jednym z wieców głosił: „ Najpierw musimy obalić rząd i to przy pomocy siły". – Kto nawołuje do czynów kryminalnych, nie może być członkiem naszej frakcji ani partii – oświadczyła Alice Weidel, szefowa partii w tym południowo-zachodnim landzie, a jednocześnie przewodnicząca frakcji AfD w Bundestagu.
– W AfD trwa obecnie ożywiona dyskusja, a nawet walka o kształt przyszłego kursu partii, i nie ma już w jej szeregach miejsca dla ekstremalnych polityków – tłumaczy „Rzeczpospolitej" politolog prof. Werner Patzelt, wnikliwy obserwator AfD.