Rumunię czekają powtórzone wybory prezydenckie, po tym jak sąd konstytucyjny anulował cały proces wyborczy w grudniu 2024 roku, po zwycięstwie w I turze politycznego outsidera, polityka o skrajnie prawicowych poglądach Călina Georgescu. Wybory anulowano tuż przed II turą, przed którą sondaże wskazywały, że Georgescu jest jej faworytem.
Sondaż w Rumunii: W I turze kandydat skrajnej prawicy zdobywa ponad 30 proc. głosów
Przyczyną anulowania wyborów były ustalenia rumuńskiego wywiadu, który wskazywał na ingerencję w proces wyborczy aktorów zewnętrznych, m.in. za pośrednictwem TikToka, którego algorytmy miały faworyzować Georgescu. Ponadto natrafiono na ślad nieprawidłowości przy finansowaniu przez Georgescu kampanii wyborczej (kandydat twierdził, że nie poniósł żadnych kosztów w związku z kampanią).
Czytaj więcej
Faworyta wyborów Călina Georgescu nie wspierała Rosja – uważa lider skrajnej prawicowej partii AUR George Simion.
Georgescu zamierzał wystartować również w powtórzonych wyborach, ale nie został do nich dopuszczony. Teraz start w wyborach ogłosiło dwoje innych kandydatów rumuńskiej skrajnej prawicy – George Simion, lider Sojuszu na rzecz Zjednoczenia Rumunów (AUR) (jego kandydaturę poparł m.in. Mateusz Morawiecki) oraz Anamaria Gavrila, liderka Partii Młodych Ludzi (POT). Simon i Gavrila zawarli porozumienie, że jedno z nich wycofa się z wyborów, jeśli obie kandydatury zostaną zarejestrowane. Rumuńska komisja wyborcza zarejestrowała obie kandydatury, ale na razie nie wiadomo czy wycofa się Simion, czy Gavrila.