Prokuratura Okręgowa w Warszawie przedstawiła w czwartek byłemu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu zarzut przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków w sprawie organizacji wyborów korespondencyjnych w 2020 r. Morawiecki nie przyznał się do zarzutu i odmówił składania wyjaśnień.
Czytaj więcej
Były premier Mateusz Morawiecki usłyszał w czwartek zarzuty w związku ze sprawą tzw. wyborów kopertowych w 2020 roku. Polityk PiS odmówił składania zeznań.
- Słyszałem w ostatnich miesiącach setki razy: dlaczego tak wolno, dlaczego nikt nie siedzi, znacie państwo te uwagi, tę dość powszechną w Polsce niecierpliwość. A ja zawsze powtarzałem, że nie po to szliśmy do wyborów, by polityki i władzy używać przeciwko naszym poprzednikom. Od tego jest prokuratura i sąd – mówił Tusk.
- Niektórym coś może wydawać się za wolne, niektórym za szybkie. Czasami ludzie myślą, że jest za łagodnie, czasami, że za brutalnie. Ale dla mnie najważniejsze jest, że przywróciliśmy te właściwe proporcje. Od rozliczania polityków jest wymiar sprawiedliwości, a nie konkurencja polityczna. I tak będzie w dalszym ciągu – zadeklarował premier Donald Tusk.
Donald Tusk: Prokuratura nie może się bać, ale nie może wykonywać usług wobec władzy
Tusk pytany był również o zachowanie Mateusza Morawieckiego, który przyszedł do prokuratury, po przesłuchaniu powiedział, że odbyło się ono w kulturalnej atmosferze i ze zrozumieniem ról procesowych. - No chyba nie miał innego wyjścia – odrzekł Tusk, ale za chwilę dodał, że „nie chciałby”, żeby w Polsce przyzwyczajano się do tego, że politycy, którzy kiedyś byli u władzy – zastrzegł, że dotyczy to również obecnie sprawujących władzę polityków – uchylali się od odpowiedzialności.