Niemcy: Nie będzie więcej pieniędzy na Bundeswehrę

W kampanii wyborczej do Bundestagu sprawa wydatków na obronę odgrywa większą rolę niż do tej pory. Niemal wszyscy chcą ich zwiększenia, lecz nikt nie bierze na serio wezwań prezydenta USA Donalda Trumpa.

Aktualizacja: 07.02.2025 06:28 Publikacja: 07.02.2025 04:50

Boris Pistorius, minister obrony Niemiec

Boris Pistorius, minister obrony Niemiec

Foto: REUTERS/Thilo Schmuelgen/

Friedrich Merz, prawdopodobny przyszły kanclerz, zapewnia przy każdej okazji, że wydatki na obronę powinny wynieść ponad 2 proc. PKB. Nie mówi jednak, ile ponad te 2 proc. W grudniu ubiegłego roku w Federalnej Akademii Polityki Bezpieczeństwa w Berlinie udowadniał, że chodzi o sumę 80 mld euro rocznie. Byłoby to ok. 6 mld poniżej 2 proc. niemieckiego PKB w 2024 r. Gdyby przyszły rząd w Berlinie zamierzał sprostać wymaganiom Donalda Trumpa, który domaga się wydatków na poziomie 5 proc. PKB, musiałby przeznaczyć na obronę ponad 200 mld euro. W warunkach niemieckich brzmi to jak marzenie ściętej głowy. Co prawda RFN wydawała kiedyś prawie 5 proc. PKB na obronę, ale było to na początku lat 60. ubiegłego wieku.

Czytaj więcej

Thorsten Klute: Niemcy przed wyborami. Czy SPD ma jeszcze szansę?

Ile Niemcy wydają na obronę? Wydatki osiągnęły szczyt możliwości

Obecnie z trudem udaje się wysupłać z bieżącego budżetu zaledwie 53 mld euro. Do tych zaplanowanych na ten rok wydatków dochodzi 20 mld euro ze specjalnego pozabudżetowego funduszu oraz wydatki na pomoc dla Ukrainy. W tym roku suma wydatków wyniesie nieco ponad 90 mld. Tym samym po raz pierwszy od czasów zimnej wojny Niemcy głoszą, że na wydatki na obronę przeznaczyli 2,1 proc. PKB, spełniając rekomendacje NATO. Jednak te sprzed ponad dekady.  

Fundusz specjalny, na który przeznaczono 100 mld euro, zostanie wyczerpany za dwa lata. Cała pula jest już zresztą zakontraktowana na zakup sprzętu w postaci myśliwców F-35A, helikopterów, transporterów opancerzonych, fregaty oraz systemów obrony przeciwrakietowej Patriot. 

Czytaj więcej

Friedrich Merz i jego plan dla Niemiec. W sprawie imigracji w CDU bez zmian

Nowy rząd będzie musiał się więc już w przyszłym roku mocno głowić, skąd wziąć dodatkowe środki na utrzymanie chronicznie niedofinansowanej Bundeswehry, ogołoconej zresztą częściowo ze sprzętu przekazanego Ukrainie. Według różnych ocen trzeba będzie przeznaczyć na armię dodatkowo około 50 mld euro rocznie. Oznacza to podwojenie wydatków budżetowych zaplanowanych na ten rok. 

Znalezienie takiej sumy graniczy z cudem. Same oszczędności budżetowe na taką skalę nie wchodzą w grę. Dodatkowe środki musiałyby pochodzić jedynie z ustanowienia kolejnego specjalnego funduszu poza budżetem. Tak czy owak nie byłoby to możliwe bez nowych długów. Jest to jednak niemożliwe w sytuacji obowiązywania zapisanego w konstytucji hamulca budżetowego. Rząd federalny może zwiększyć zadłużenie państwa maksymalnie o równowartość 0,35 proc. nominalnego PKB. 

Więcej pieniędzy dla niemieckiej armii? Nie ma zgody w Bundestagu

Friedrich Merz oraz jego CDU, podobnie jak siostrzana bawarska CSU, wykluczyli w programie wyborczym zniesienie hamulca budżetowego. – Trzeba znaleźć te środki w budżecie państwa przekraczającym 1 bln euro – zapewnia Merz. Oznaczałoby to oszczędności zarówno w wydatkach federalnych, jak i w budżetach lokalnych.

– Rzecz trudna do przeforsowania, chociaż teoretycznie możliwa, aby poszczególne landy zrezygnowały z części swoich dochodów na rzecz budżetu federalnego – mówi „Rzeczpospolitej” Kathrin Andrae, ekonomistka z Niemieckiej Izby Handlowo-Przemysłowej (DIHK). Ustanowienie nowego specjalnego funduszu na obronę czy przedłużenie funkcjonowania obecnego wymagałoby zmian konstytucyjnego hamulca budżetowego, a do tego potrzebna jest większość dwóch trzecich głosów w Bundestagu. 

Czytaj więcej

Niemcy. Stałe zamknięcie granic jedynie kwestią czasu

Przeciwko tworzeniu nowego funduszu specjalnego jest minister obrony Boris Pistorius (SPD), który obawia się, że takie rozwiązanie nie bierze pod uwagę rosnących kosztów utrzymania Bundeswehry – szczególnie dużo kosztuje obsługa nowo nabytego i drogiego sprzętu. Nie proponuje jednak innego rozwiązania, uznając jednocześnie propozycje Trumpa za nierealistyczne i zbędne. 

Kto wygra wybory w Niemczech? 

Z sondaży wyborczych wynika, że większość w Bundestagu będą miały ugrupowania sprzeciwiające się likwidacji hamulca budżetowego. Są jednak propozycje jego reformy, która umożliwiłaby zaciągnięcie nowych kredytów, lecz nie na cele obronne. To może się jednak zmienić po wyborach i utworzeniu rządu koalicyjnego. Robert Habeck, obecny minister gospodarki z ramienia Zielonych, proponuje zwiększenie wydatków obronnych do wysokości 3,5 proc. PKB, które miałyby zostać sfinansowane z nowych kredytów. Także kanclerz Scholz obiecuje w kampanii wyborczej nowe inwestycje w obronność, jednak bez konkretów. Równocześnie zapewnia, że jego SPD nie zgodzi się na zmniejszenie świadczeń socjalnych.

Czytaj więcej

Trzy miliony bezrobotnych Niemców. Recesja nie odpuszcza

Partia Scholza, będąca potencjalnym partnerem koalicji rządowej z CDU/CSU, stawia na zmniejszenie wydatków na zakup nowego sprzętu wojskowego. Byłoby to możliwe przy wspólnych zakupach w ramach grupy państw UE. Mogłoby to zmniejszyć presję na podniesienia wydatków militarnych.

Na razie jest zgoda głównych partii, że po rosyjskiej agresji na Ukrainę umocnienie zdolności obronnych jest koniecznością. Jednak nie na poziomie, którego oczekuje Donald Trump.

Friedrich Merz, prawdopodobny przyszły kanclerz, zapewnia przy każdej okazji, że wydatki na obronę powinny wynieść ponad 2 proc. PKB. Nie mówi jednak, ile ponad te 2 proc. W grudniu ubiegłego roku w Federalnej Akademii Polityki Bezpieczeństwa w Berlinie udowadniał, że chodzi o sumę 80 mld euro rocznie. Byłoby to ok. 6 mld poniżej 2 proc. niemieckiego PKB w 2024 r. Gdyby przyszły rząd w Berlinie zamierzał sprostać wymaganiom Donalda Trumpa, który domaga się wydatków na poziomie 5 proc. PKB, musiałby przeznaczyć na obronę ponad 200 mld euro. W warunkach niemieckich brzmi to jak marzenie ściętej głowy. Co prawda RFN wydawała kiedyś prawie 5 proc. PKB na obronę, ale było to na początku lat 60. ubiegłego wieku.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Prezydent Kolumbii proponuje, aby kokainę sprzedawać jak wino
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Polityka
USA. Powstanie grupa zadaniowa do obrony chrześcijan. "Antychrześcijańska przemoc" będzie ścigana
Polityka
Minister z Izraela: Niech Hiszpania albo Norwegia przyjmą Palestyńczyków
Polityka
Australijski polityk zmienił nazwisko przed wyborami. Na „Trump”
Polityka
Rząd cieni Elona Muska. „Ten twór stał się agentem chaosu i zamieszania”