Gruzja. Rządzący zbierają parlament, opozycja znów na ulicach

Rządzące krajem Gruzińskie Marzenie, nie zważając na nic, przejmuje władzę, tym razem łamiąc konstytucję.

Publikacja: 26.11.2024 05:40

Posiedzenie parlamentu Gruzji

Posiedzenie parlamentu Gruzji

Foto: Handout / PRESS SERVICE OF THE PARLIAMENT OF GEORGIA / AFP

– Ambasadorów nie zapraszaliśmy, bo deputowani chcieli zminimalizować zły wpływ cudzoziemców – powiedział o pierwszym posiedzeniu parlamentu wybranego pod koniec października Szałwa Papuaszwili, który został jego przewodniczącym.

Ale przedstawiciele innych państw sami nie chcieli przychodzić na inaugurację parlamentu, którego wybory obciążone są coraz poważniejszymi zarzutami dotyczącymi znacznych nieprawidłowości. W dodatku teraz jeszcze doszedł zarzut jawnego łamania konstytucji.

Gruzińskie Marzenie nie czekało na decyzję Trybunału Konstytucyjnego 

20 listopada prezydent Salome Zurabiszwili skierowała do Trybunału Konstytucyjnego skargę, domagając się odrzucenia sprawozdania Centralnej Komisji Wyborczej, czyli uznania wyborów za sfałszowane. Trybunał jeszcze nie rozpatrzył prezydenckiej skargi – ma na to miesiąc – a mimo to parlament zebrał się i sam uznał mandaty wszystkich deputowanych, łamiąc tym samym konstytucję.

Czytaj więcej

Koniec Gruzji, jaką znamy? Nadchodzi poważny kryzys polityczny

Zurabiszwili nie pojawiła się na inauguracyjnym posiedzeniu, które jako prezydent powinna zwołać. Nie przybył też przewodniczący Trybunału. Inaugurację zbojkotowali też opozycyjni deputowani.

– Siły szukające politycznego rewanżu poniosły ostateczną klęskę – ogłosił jednak Papuaszwili.

Ale zamiast polityków pod gmach parlamentu przyszło kilkanaście tysięcy demonstrantów żądających powtórnych wyborów. Protest powoli zaczynał nabierać rozmachu, manifestanci rozbili miasteczko namiotowe na placu przed nim. Do wieczora policja tylko blokowała dojazdowe ulice, ale w okolicznych zaułkach skoncentrowała ciężki sprzęt na wypadek otrzymania rozkazu do ataku.

W poprzednich tygodniach już jednak dochodziło do starć z demonstracjami protestującymi przeciw fałszowaniu wyborów.

Rządzące Gruzińskie Marzenie chce usunąć prezydent Salome Zurabiszwili za wszelką cenę

– Parlament we wtorek wyznaczy datę wyborów prezydenta. Powinniśmy go wybrać na pięć lat, ważne, by wybory i inauguracja odbyły się jeszcze w tym roku – ogłosił Papuaszwili.

Pani prezydent jest solą w oku rządzącego Gruzińskiego Marzenia, z którym ostro i publicznie spiera się o kierunek rozwoju kraju (optując za Europą) oraz sprzeciwiając się jego praktykom wewnątrzpolitycznym. Współpracownicy miliardera Bidziny Iwaniszwilego (faktycznie rządzącego Gruzją założyciela Marzenia) chcą się jej jak najszybciej pozbyć, stąd pośpiech w wyborze następcy. Prawdopodobnie głosowanie zostanie wyznaczone na połowę grudnia.

Czytaj więcej

Tbilisi na rozstajnych drogach. Czy Gruzja wpadnie w ręce Rosji?

– 99 proc. naszej partii już wie, na kogo chce głosować. Najważniejsza jego cecha to przynależność narodowa: musi być Gruzinem – mówi jeden z deputowanych Marzenia Mamuka Mdinaradze.

Pani Zurabiszwili jest ostatnim prezydentem wybranym w głosowaniu powszechnym. Jej następca zostanie wyznaczony przez kolegium wyborców, z których połowę mianuje parlament, a połowę władze regionów. Samo głosowanie zaś będzie jawne. W Tbilisi nikt nie ma złudzeń, że głową państwa będzie nominat Iwaniszwilego, który w ten sposób zdobędzie pełnię władzy. Nie można wykluczyć, że sam miliarder zechce wrócić w ten sposób do polityki.

Jednak może to być też gwóźdź do trumny ewentualnego członkostwa Gruzji w UE, a nawet całej jej współpracy z Unią.

Parlament Europejski przyjmie rezolucję w tej sprawie w ciągu najbliższych dni. Ale już obecna debata o gruzińskich wyborach była jedną wielką krytyką Gruzińskiego Marzenia.

– Ambasadorów nie zapraszaliśmy, bo deputowani chcieli zminimalizować zły wpływ cudzoziemców – powiedział o pierwszym posiedzeniu parlamentu wybranego pod koniec października Szałwa Papuaszwili, który został jego przewodniczącym.

Ale przedstawiciele innych państw sami nie chcieli przychodzić na inaugurację parlamentu, którego wybory obciążone są coraz poważniejszymi zarzutami dotyczącymi znacznych nieprawidłowości. W dodatku teraz jeszcze doszedł zarzut jawnego łamania konstytucji.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Henryk Okołotowicz: Niezłomny ksiądz przed sądem białoruskiego dyktatora
Polityka
Armia USA znów nie dla osób transpłciowych? Donald Trump przywraca stare porządki
Polityka
Liczy na „mądrość Putina”. Czy zostanie prezydentem Rumunii?
Polityka
Zaskakujący wynik wyborów prezydenckich w Rumunii. Pierwsza taka sytuacja od 34 lat
Materiał Promocyjny
Kobieta pracująca żadnej pracy się nie boi!
Polityka
Francja może pogrążyć euro. Drży rząd Michela Barniera