– Ambasadorów nie zapraszaliśmy, bo deputowani chcieli zminimalizować zły wpływ cudzoziemców – powiedział o pierwszym posiedzeniu parlamentu wybranego pod koniec października Szałwa Papuaszwili, który został jego przewodniczącym.
Ale przedstawiciele innych państw sami nie chcieli przychodzić na inaugurację parlamentu, którego wybory obciążone są coraz poważniejszymi zarzutami dotyczącymi znacznych nieprawidłowości. W dodatku teraz jeszcze doszedł zarzut jawnego łamania konstytucji.
Gruzińskie Marzenie nie czekało na decyzję Trybunału Konstytucyjnego
20 listopada prezydent Salome Zurabiszwili skierowała do Trybunału Konstytucyjnego skargę, domagając się odrzucenia sprawozdania Centralnej Komisji Wyborczej, czyli uznania wyborów za sfałszowane. Trybunał jeszcze nie rozpatrzył prezydenckiej skargi – ma na to miesiąc – a mimo to parlament zebrał się i sam uznał mandaty wszystkich deputowanych, łamiąc tym samym konstytucję.
Czytaj więcej
Parlamentarzyści z kilku krajów Europy dołączyli do protestów w Tbilisi. Nawet Greta Thunberg udała się na Kaukaz. – Trzeba izolować gruziński rząd – mówi „Rz” wicemarszałek Senatu Michał Kamiński, który w poniedziałek przemawiał podczas protestów w stolicy Gruzji.
Zurabiszwili nie pojawiła się na inauguracyjnym posiedzeniu, które jako prezydent powinna zwołać. Nie przybył też przewodniczący Trybunału. Inaugurację zbojkotowali też opozycyjni deputowani.