Pod koniec sierpnia z podobnych dopłat korzystało 208 posłów. Każdego miesiąca z kieszeni podatników wędruje na ten cel 800 tys. złotych. Wśród wydatków posłów, które znalazły się w tym czasie pod lupą opinii publicznej, są także niebagatelne koszty korespondencji – rekordzistą jest Waldemar Andzel z PiS (190 tys.) czy obsługa mediów społecznościowych, na co w minionej kadencji Zbigniew Ziobro z Solidarnej Polski wydał 41 tys. zł.
We wtorek „Fakt” ujawnił, że Robert Kropiwnicki (KO) pobiera dodatek, choć jak wynika z jego oświadczenia majątkowego, posiada 12 mieszkań (ich lokalizacja nie jest znana). Z kolei TVN 24 podaje, że Olga Semeniuk-Patkowska (PiS) podczas kampanii wyborczej była 46 dni w delegacji i na same noclegi wydała blisko 14 tys. zł. „Gazeta Wyborcza” ujawniła nieprawidłowości w rozliczaniu kilometrówek przez europosła PiS Ryszarda Czarneckiego, który miał przemierzać kontynent fiatem punto w wersji cabrio, motorowerem, motocyklem, a nawet ciągnikiem siodłowym.
Politycy chętnie korzystają z pieniędzy otrzymywanych z Sejmu
Dlaczego temat dopłat rezonuje w opinii publicznej? – Jako obywatele nie lubimy polityków. Jeśli więc do opinii publicznej trafiają podobne informacje, odpowiada im oburzenie. Z drugiej strony, skala przepływów finansowych jest duża. „Nam wolno mniej”, mówi Grzegorz Schetyna. Zgadzam się z panem posłem. Zwłaszcza w przypadku koalicji rządzącej, która krytykowała poprzedników za nadużycia finansowe. One zresztą spowodowały, że wymagania wobec władzy są dziś większe – odpowiada dr hab. Maria Wincławska, prof. UMK, politolożka.
Czy w związku z wyrażoną w sondażu krytyką i wraz z kolejnymi wydatkami opisywanymi przez media system się zmieni? – Nie sądzę, aby zapisy się zmieniły. Politycy wszystkich opcji chętnie korzystają ze świadczeń oferowanych przez Sejm. Podobnie jak pracownicy budżetówki. Albo prywatnych firm, którym oferowane są różnego rodzaju benefity czy zwykłe zwroty delegacji – komentuje dr hab. Wincławska, prof. UMK.
– Politycy w Polsce zbyt mało zarabiają. A procedury nie są transparentne. Ponadto przepisy są nieszczelne – podobnie uważa dr hab. Waldemar Wojtasik, prof. UŚ. – System raczej się nie zmieni. Partie polityczne są zainteresowane utrzymaniem istniejącego stanu rzeczy. Bo dodatki na utrzymanie biur poselskich pozwalają im na tworzenie struktur w terenie. Dochodzi przy tym do absurdu, bo w wielu miejscach biura poselskie pozostają większość czasu zamknięte.
Może więc nie byłoby problemu, jeśli politycy otrzymaliby podwyżki? – Rozwiązaniem byłoby zwiększenie uposażenia posłów, którzy pokrywając swoje wydatki, racjonalniej by je planowali – zgadza się dr hab. Wojtasik, prof. UŚ.