W zjeździe partii Joe Bidena w trzecim co do wielkości mieście USA ma wziąć udział 50 tys. osób. Tyle powinien przyjąć w ciągu nadchodzących dni United Center. Ale równie wielu oczekuje się na zewnątrz budynku. To obrońcy ludności palestyńskiej, którzy domagają się, aby Kamala Harris obiecała wstrzymanie dostaw broni dla Izraela i w każdy możliwy sposób doprowadziła do zawieszenia broni w Strefie Gazy, jeśli wygra wyścig do Białego Domu. Władze palestyńskie twierdzą, że z rąk izraelskich żołnierzy miałoby do tej pory zginąć ponad 40 tysięcy osób. Taka miałaby być reakcja na atak przez Hamas 7 października państwa żydowskiego, w którym śmierć poniosło ponad 1,2 tysiąca Izraelczyków.
Czytaj więcej
Antony Blinken, sekretarz stanu USA, przybył w niedzielę do Tel Awiwu z dziewiątą wizytą od momentu wybuchu wojny Izraela z Hamasem w Strefie Gazy. Tymczasem Hamas oskarża Izrael o sabotowanie rozmów dotyczących zawieszenia broni. W niedzielnych nalotach na Strefę Gazy zginęło 21 osób - podaje strona palestyńska.
Czy Amerykanie chcą, by USA popierały Izrael?
Dla zdecydowanej większości wyborców Harris znacznie ważniejsze od wydarzeń na Bliskim Wschodzie są takie kwestie jak imigracja czy wysokie koszty życia. Jednak amerykańska scena polityczna jest podzielona właściwie równo po połowie i nawet niewielka liczba wyborców może zdecydować, komu przypadną głosy elektorskie kluczowych stanów. Jest to szczególnie prawdziwe dla Michigan, gdzie 2–3 proc. mieszkańców to Amerykanie arabskiego pochodzenie lub inni wyznawcy islamu. Ale także wśród młodszych wyborców jest relatywnie więcej przeciwników pacyfikacji Gazy niż w całym społeczeństwie. W grupie do 40. roku życia 36 proc. uważa, że Stany powinny nadal bezwzględnie wspierać Izrael, 33 proc. jest temu przeciwnych, a 29 proc. nie ma w tej sprawie zdania.
Kobieta ze Strefy Gazy opłakuje swych krewnych, zabitych w izraelskim ataku
Joe Biden od blisko roku zdecydowanie stał po stronie rządu Beniamina Netanjahu. Kamala Harris usiłuje przynajmniej w jakimś stopniu przyjąć bardziej zrównoważoną postawę. Nie była na sali, gdy 25 lipca premier Izraela przemawiał przed połączonymi izbami Kongresu, a z samym Netanjahu spotkała się na osobności, a nie razem z prezydentem USA.