W Strefie Gazy cywile giną z rąk Izraela. Co zrobi Kamala Harris?

Na konwencji w Chicago kandydatka demokratów musi wreszcie określić, czy chce zatrzymać pacyfikację Palestyńczyków przez rząd Beniamina Netanjahu.

Publikacja: 19.08.2024 19:30

Na zdjęciach: Eksplozja w Strefie Gazy po ataku Izraela oraz wiceprezydent USA Kamala Harris

Na zdjęciach: Eksplozja w Strefie Gazy po ataku Izraela oraz wiceprezydent USA Kamala Harris

Foto: Reuters TV via REUTERS, REUTERS/Elizabeth Frantz

W zjeździe partii Joe Bidena w trzecim co do wielkości mieście USA ma wziąć udział 50 tys. osób. Tyle powinien przyjąć w ciągu nadchodzących dni United Center. Ale równie wielu oczekuje się na zewnątrz budynku. To obrońcy ludności palestyńskiej, którzy domagają się, aby Kamala Harris obiecała wstrzymanie dostaw broni dla Izraela i w każdy możliwy sposób doprowadziła do zawieszenia broni w Strefie Gazy, jeśli wygra wyścig do Białego Domu. Władze palestyńskie twierdzą, że z rąk izraelskich żołnierzy miałoby do tej pory zginąć ponad 40 tysięcy osób. Taka miałaby być reakcja na atak przez Hamas 7 października państwa żydowskiego, w którym śmierć poniosło ponad 1,2 tysiąca Izraelczyków.

Czytaj więcej

Strefa Gazy: Sześcioro dzieci zginęło w izraelskim nalocie. "Jaką zbrodnię popełniły?"

Czy Amerykanie chcą, by USA popierały Izrael?

Dla zdecydowanej większości wyborców Harris znacznie ważniejsze od wydarzeń na Bliskim Wschodzie są takie kwestie jak imigracja czy wysokie koszty życia. Jednak amerykańska scena polityczna jest podzielona właściwie równo po połowie i nawet niewielka liczba wyborców może zdecydować, komu przypadną głosy elektorskie kluczowych stanów. Jest to szczególnie prawdziwe dla Michigan, gdzie 2–3 proc. mieszkańców to Amerykanie arabskiego pochodzenie lub inni wyznawcy islamu. Ale także wśród młodszych wyborców jest relatywnie więcej przeciwników pacyfikacji Gazy niż w całym społeczeństwie. W grupie do 40. roku życia 36 proc. uważa, że Stany powinny nadal bezwzględnie wspierać Izrael, 33 proc. jest temu przeciwnych, a 29 proc. nie ma w tej sprawie zdania. 

Kobieta ze Strefy Gazy opłakuje swych krewnych, zabitych w izraelskim ataku

Kobieta ze Strefy Gazy opłakuje swych krewnych, zabitych w izraelskim ataku

REUTERS/Ramadan Abed

Joe Biden od blisko roku zdecydowanie stał po stronie rządu Beniamina Netanjahu. Kamala Harris usiłuje przynajmniej w jakimś stopniu przyjąć bardziej zrównoważoną postawę. Nie była na sali, gdy 25 lipca premier Izraela przemawiał przed połączonymi izbami Kongresu, a z samym Netanjahu spotkała się na osobności, a nie razem z prezydentem USA.

Tę próbę znalezienia większej równowagi między interesami Izraela a Palestyńczykami zaplanowano także w Chicago. Na konwencji ma wystąpić mąż Harris, Doug Emhoff, który zamierza „z dumą” mówić o swoim żydowskim pochodzeniu. Ale będą też przemawiać członkowie rodzin zakładników przetrzymywanych przez Hamas z przesłaniem, że zawieszenie broni jest konieczne. Sama Harris podkreśla, że „nie będzie milczeć” w obliczu palestyńskiej tragedii, choć nie zamierza składać żadnych zobowiązań w sprawie wstrzymania dostaw broni dla Izraela przez USA. 

Wybory w USA. Kamala Harris ukrywa swoje poglądy

Ale takie kluczenie może nie wystarczyć. Na wyborczym szlaku Harris regularnie natyka się na działaczy radykalnego skrzydła Partii Demokratycznej. Krzyczą: „Kamala, Kamala, przestań się ukrywać! Nie będziemy głosowali na ludobójstwo!”, co w wersji angielskiej układa się w zgrabny rym. 

Czytaj więcej

Donald Trump przekonuje, że Kamala Harris "skłania się ku komunizmowi"

Od kiedy Joe Biden zrezygnował z ubiegania się o drugą kadencję, Harris starannie trzymała w tajemnicy swoje poglądy także w innych kluczowych obszarach polityki zagranicznej. Nie wiadomo więc do końca, jaka byłaby jej polityka w sprawie Ukrainy czy Chin. Jednak gdy idzie o Bliski Wschód, to milczenie w sposób szczególny kontrastuje z podejściem Donalda Trumpa. Kandydat republikanów zdradził w ubiegłym tygodniu, że w czasie spotkania z Netanjahu w Mar-a-Lago miesiąc wcześniej poparł w pełni ofensywę w Gazie, choć jednocześnie poradził premierowi Izraela, aby szybko „odniósł swoje zwycięstwo”, bo pacyfikacja ludności palestyńskiej „nie może trwać wiecznie”. 

Wojna w Strefie Gazy. Misja Antony'ego Blinkena

Na szanse wyborcze Harris istotny wpływ może mieć efekt misji sekretarza stanu Antony Blinkena. Od 7 października jest on już po raz dziewiąty w Izraela. Tym razem chodzi o doprowadzenie do pomyślnego końca rokowań w sprawie uwolnienia przez Hamas zakładników i zawieszenia broni w Gazie. Do piątku rokowania w tej sprawie trwały w Katarze i mają one zostać wznowione w tym tygodniu w Egipcie.

– To jest najlepsza, być może ostatnia szansa na pokój – powiedział szef amerykańskiej dyplomacji po spotkaniu z prezydentem Izaakiem Herzogiem. 

Jednak Netanjahu nie sygnalizuje tu wielkiego optymizmu. Jego zdaniem Hamas nie chce spełnić żadnego z podstawowych warunków zawieszenia broni przez Izrael. Nie brakuje jednak głosów, że premier Izraela gra na zwycięstwo w wyborach w listopadzie Trumpa. W czasie pierwszej kadencji miliardera szef izraelskiego rządu osiągnął wiele, w tym przeniesienie ambasady USA do Jerozolimy, niezwykle korzystny plan pokojowy czy normalizację relacji między państwem żydowskim a Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi i Bahrajnem. 

W zjeździe partii Joe Bidena w trzecim co do wielkości mieście USA ma wziąć udział 50 tys. osób. Tyle powinien przyjąć w ciągu nadchodzących dni United Center. Ale równie wielu oczekuje się na zewnątrz budynku. To obrońcy ludności palestyńskiej, którzy domagają się, aby Kamala Harris obiecała wstrzymanie dostaw broni dla Izraela i w każdy możliwy sposób doprowadziła do zawieszenia broni w Strefie Gazy, jeśli wygra wyścig do Białego Domu. Władze palestyńskie twierdzą, że z rąk izraelskich żołnierzy miałoby do tej pory zginąć ponad 40 tysięcy osób. Taka miałaby być reakcja na atak przez Hamas 7 października państwa żydowskiego, w którym śmierć poniosło ponad 1,2 tysiąca Izraelczyków.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
"Efekt Taylor Swift"? Ponad 300 tys. osób na stronie rejestrującej wyborców
Polityka
Alberto Fujimori nie żyje. Były prezydent Peru miał 86 lat
Polityka
Konrad Szymański: Raport Maria Draghiego, czyli słoń w unijnym salonie
Polityka
Ukraina nie odpuszcza Krymu. Wołodymyr Zełenski ruszy z ofensywą?
Polityka
Kto wygrał debatę Trump-Harris? Amerykańsko-francuski publicysta: Nikt
Polityka
Niemiecki rząd odpowiada Donaldowi Trumpowi: Nie jemy kotów i psów