– Historycy wciąż się spierają, czy to była rewolucja, czy raczej zamach stanu – mówi „Rzeczpospolitej” eurodeputowana Portugalii, a wcześniej minister ds. europejskich, Maria-Manuel Leitao-Marques, która 25 kwietnia 1974 roku miała 20 lat.
Kraj grzązł pod ciężarem prawicowej dyktatury kojarzonej z Antonio de Oliveirą Salazarem od 1926 r. Jednak to nie rewolucyjna młodzież położyła jej kres, ale grupa wojskowych zdesperowanych krwawymi wojnami kolonialnymi, które reżim prowadził w Angoli, Mozambiku i Gwinei. ZSRR wykorzystał przewrót w Lizbonie, aby usadowić przyjazne sobie, komunistyczne reżimy w dawnych portugalskich posiadłościach w Afryce: to był jego największy sukces w krajach rozwijających się. Spróbował też tego samego w Portugalii.