W sprawie oceny zagrożenia ze strony Rosji ocena Warszawy i Paryża jest po raz pierwszy zbieżna. Przez wiele lat Emmanuel Macron uważał, że Francja może spać spokojnie: parasol atomowy zabezpiecza ją przed atakiem ze strony Moskwy. Francuskie źródła dyplomatyczne przyznają jednak „Rzeczpospolitej”, że dziś Pałac Elizejski uważa, iż „wojna o dużej intensywności” w Europie staje się realna. I może się rozlać na Francję.
Po spotkaniu w poniedziałek rano z premierem Kanady Justinem Trudeau Donald Tusk wyraził z kolei najbardziej jak dotąd alarmistyczną ocenę zagrożenia ze strony Kremla. Zdaniem premiera, jeśli „w ciągu kilku miesięcy” Europa nie zacznie produkować więcej broni i amunicji niż Rosja, stanie w obliczu bezpośredniego zagrożenia ze Wschodu.
Różnice między poszczególnymi państwami Wspólnoty pozostają krzyczące
W przeddzień spotkania w Pałacu Elizejskim, w którym wzięli udział m.in. przywódcy Polski, Hiszpanii, Niemiec czy Holandii, Kiloński Instytut Gospodarki Światowej opublikował raport, który pokazuje, jak wielkim wyzwaniem dla niektórych państw jest pójście za apelem Tuska. Co prawda od rosyjskiej inwazji zjednoczona Europa przekazała Ukrainie znacząco większe (85 mld dol.) wsparcie niż Ameryka (67,6 mld dol.), w szczególności dzięki decyzjom na poziomie samej Unii, jednak różnice między poszczególnymi państwami Wspólnoty pozostają krzyczące.
Czytaj więcej
Trójkąt Weimarski staje się motorem napędowym Unii – uważa Jean-Noel Barrot, minister ds. europejskich Francji.
Listę krajów ułożoną wedle poziomu wsparcia (w relacji do PKB) zamykają właśnie Francja i Włochy, które od 24 lutego 2022 roku przekazały sprzęt wojskowy za ledwie 1,7 mld dol. każdy. To pięć razy mniej niż Niemcy. Co prawda francuskie Ministerstwo Finansów podaje wyraźnie wyższą (3,2 mld dol.) kwotę, a w tym roku Paryż chce przekazać Ukraińcom pomoc wojskową wartą 3 mld dol. Jednak – jak tłumaczy „Le Monde” ekspert IFRI Leo Pere-Peigne – różnica w ocenach wynika z tego, że władze Francji wyceniają wartość sprzętu sprzed wielu lat jak uzbrojenie najnowszej generacji. – To tak, jakby przypisywać F-16 wartość F-35 – mówi.