Przed godziną 9.00 rano w środę Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik próbowali wejść do Sejmu wraz z posłami PiS – między innymi Jarosławem Kaczyńskim. Straż Marszałkowska zamknęła przed nimi jednak drzwi. Jak tłumaczyła, politycy powinni skierować się do biura przepustek, gdzie "dostaną odpowiednie uprawnienia i wejdą na teren Sejmu”. Przed budynkiem doszło do szarpaniny między m.in. Wąsikiem a funkcjonariuszami.
Do sprawy w rozmowie z RMF FM odniósł się poseł Koalicji Obywatelskiej Mariusz Witczak.
Czytaj więcej
Donald Tusk skomentował w mediach społecznościowych słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który nazwał rząd "bandą złodziei przerażonych tym Pegasusem”. „Sam bym tego lepiej nie ujął” – stwierdził premier.
Mariusz Witczak: Odpowiedzialność za anarchizowanie życia publicznego bierze na siebie Jarosław Kaczyński
Jak powiedział w rozmowie z RMF FM Mariusz Witczak, odnosząc się do próby wprowadzenia Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika do Sejmu, „spodziewał się, że PiS zdecyduje się na taki krok”. - PiS prowadzi politykę destrukcyjną i wiedziałem, że będzie chciał tego typu przedsięwzięcie zorganizować i zademonstrować taką siłową wersję uprawiania swojej polityki. Prawda jest taka, że z tego szturmu na Kapitol zrobił się szturmik. Jaka partia, taki szturm — stwierdził. - Pełną odpowiedzialność za tego typu anarchizowanie życia publicznego bierze na siebie Jarosław Kaczyński ze swoimi współtowarzyszami. Straż Marszałkowska zachowała się bardzo profesjonalne, decyzje marszałka Hołowni są profesjonalne, zgodnie z prawem. Gdyby postąpić inaczej, działoby się bezprawie. Na bezprawie nie możemy sobie pozwolić - dodał. Poseł KO odniósł się także do gróźb polityków PiS. - To jest pisk myszy, to są niepoważne zapowiedzi. Warto zawsze, przy każdej okazji patrzeć na stan prawny. A on jest taki, że prawomocnie skazani Kamiński i Wąsik, w połączeniu z konstytucją artykuł 99 i artykuł 279 Kodeksu wyborczego w momencie, w którym kończy sąd orzekanie prawomocnego wyroku, w tym momencie oni tracą mandaty. Tutaj nikt nie ma wątpliwości — zaznaczył.
Jak stwierdził polityk, „nawet prezydent, który ich ułaskawił (…) w uzasadnieniu wpisał sygnatury sądowe, odniósł się do prawomocnego wyroku”.