Liderzy Nowej Lewicy są w szoku, strategia, którą przyjęli od ogłoszenia wyników wyborów parlamentarnych, nagle straciła rację bytu. Dość słaby wynik lewicy, od pierwszej chwili po ogłoszeniu wyników badań exit poll 15 października, był osładzany słowami Włodzimierza Czarzastego o tym, że procentów jest mniej, niżby się chciało, ale za to „po latach lewica wraca do rządu”. I rzeczywiście wróciła. Naturalną konsekwencją budowania wspólnego rządu wydawało się więc stworzenie jednej listy do sejmików, gdzie realny próg wyborczy to przeciętnie 10 proc., a żeby być pewnym swego – najlepiej 12. A na tyle lewica samodzielnie liczyć nie może.