Do redakcji „Rzeczpospolitej” został przesłany list sygnowany przez prof. dr hab. Jadwigę Kiwerską - wraz z grupą pracowników Instytutu Zachodniego. Prof. Kiwerska jest kierownikiem zespołu w pionie badawczo – analitycznym, historykiem, zajmującym się m.in. stosunkami amerykańsko-europejskimi, bezpieczeństwem europejskim i najnowszymi dziejami Stanów Zjednoczonych.
IZ państwowa jednostka pod nadzorem Prezesa Rady Ministrów
„Wśród spraw, które w ramach sprzątania „stajni Augiasza” po poprzedniej władzy podjął obecny rząd, ważne miejsce zajmuje ostatnio temat instytutów powołanych przez PiS lub pozostających pod jego szczególną pieczą. Wśród tych placówek wymieniany jest również Instytut Zachodni, od blisko 80 lat funkcjonujący w Poznaniu jako ceniona w Polsce i za granicą placówka niemcoznawcza o ogromnym dorobku naukowym i eksperckim, z bogatymi zbiorami bibliotecznymi i archiwalnymi, z uznanym doświadczeniem na polu budowania porozumienia polsko-niemieckiego. IZ został jednak zakwalifikowany do grupy instytutów założonych w ostatnich latach przez PiS w jasno określonych, partyjnych celach” – napisała prof. Jadwiga Kiwerska.
Czytaj więcej
Znaczne wydatki na zewnętrznych prawników i zawieranie umów z dyrektorem – to tylko część nieprawidłowości w jednostce powołanej za rządów PiS.
Przypomniała, że w grudniu 2015 r. Sejm przyjął ustawę, na mocy której placówka uzyskała status państwowej jednostki organizacyjnej pod nadzorem Prezesa Rady Ministrów. „Przypomnijmy, na podstawie własnych ustaw funkcjonuje też PISM czy Ośrodek Studiów Wschodnich. Dla nas oznaczało to ustabilizowanie dotąd chwiejnej sytuacji prawnej i większą pewność finansową. Zyskaliśmy bowiem zagwarantowaną dotację podmiotową z budżetu państwa. O takie rozwiązanie IZ walczył niemal od momentu przełomu w 1989 r. Wreszcie się udało i był to efekt szerokiej ofensywy lobbingowej, jaką wobec poznańskich polityków wszystkich opcji prowadziliśmy od 2010 r.” – dodała.
Bez konsultacji z kierownictwem narzucono polityków PiS
„Jest też faktem, że ustawa wprowadzała inne rozwiązania w zakresie powoływania Rady Instytutu, które teraz znalazły się w gestii premiera oraz szefów niektórych resortów, w tym ministra spraw zagranicznych. To z ich wyłącznego nadania i bez jakiekolwiek choćby konsultacji z kierownictwem czy pracownikami IZ w Radzie znaleźli się profesorowie J. Czaputowicz, Z. Krasnodębski czy G. Kucharczyk i B. Musiał, a także inne osoby – mówiąc łagodnie – o wyrazistych poglądach. W kolejnej Radzie, powołanej w połowie ubiegłego roku i w tym samym trybie, zasiadły osoby, które – jak możemy się dowiedzieć – pojawiają się też w innych radach: A. Mularczyk, A. Przyłębski czy K. Wnęk. My na to wpływu nie mieliśmy, ale jest to kolejny czynnik powodujący, że IZ został włączony do grupy kontrowersyjnych instytutów i teraz poddany niesprawiedliwej ocenie” – dodała profesor.