Co prawda obecny rząd Mateusza Morawieckiego został ochrzczony „dwutygodniowym”, ale to wcale nie znaczy, że będzie rządzić tylko przez 14 dni. Nawet, jeśli uda się wybrać Donalda Tuska na nowego szefa rządu w poniedziałek 11 grudnia, to i tak obowiązki dalej pełnić będzie Morawiecki i jego ludzie. A w Polsce będziemy mieć dwóch premierów: tego pełniącego obowiązki i tego wybranego przez sejm.
Nowy premier 11 grudnia wieczorem
- Jak państwo wiecie, 11 grudnia będziemy wysłuchiwali premiera Morawieckiego z jego propozycjami dla jego rządu. Uśmiecham się, ale wybaczcie, znacie wszyscy okoliczności pracy rządu Morawieckiego dzisiaj i jeśli czas pozwoli 11 grudnia, to 11 grudnia także dokonamy nowego wyboru – mówił Donald Tusk po piątkowej rozmowie z marszałkiem Szymonem Hołownią, podczas której uzgodnili scenariusz przejścia do drugiego kroku konstytucyjnego.
Czytaj więcej
Andrzej Duda wsparł Mateusza Morawieckiego w wydłużaniu oddania władzy. Komisja ds. rosyjskich wpływów i spór o wiatraki pokazują, że celem tej operacji było uderzenie w Donalda Tuska i nową koalicję. Beneficjentem sytuacji okazał się Szymon Hołownia
Zdaniem liderów nowej większości, jeśli nie uda się wybrać Tuska 11 wieczorem ze względu na późną porę, procedura zostanie zakończona 12 grudnia, tak, żeby prezydent mógł zaprzysiąc szefa KO po powrocie z Genewy, 13 grudnia. Zdaniem marszałka sejmu koalicja ma do dyspozycji dwa warianty: „jeden jest taki, że i wybór premiera, i expose premiera z przedstawieniem składu Rady Ministrów i głosowanie robimy jednego dnia i wchodzimy pewnie późno w nocy czy w późnych godzinach wieczornych 11 grudnia" – mówił Szymon Hołownia. Drugi wariant, to przeniesienia działań na dzień następny: „wiedząc już, że jest premier, on następnego dnia spokojnie przychodzi do Sejmu, wygłasza expose i przedstawia Radę Ministrów, dyskutujemy i głosujemy” – zapowiadał marszałek. To jednak nie oznacza jeszcze przekazania władzy, bo o tym decyduje prezydent.
Drugi krok po raz pierwszy
Andrzej Duda obiecuje, że nie będzie utrudniał przejścia kolejnych punktów procedury i „nie będzie opóźniał”. Ale też nie zamierza się spieszyć. „Tak, jak obiecałem, będę robił to spokojnie, zgodnie ze zwyczajem u nas obowiązującym, parlamentarnym, wyborczym i politycznym, zgodnie z zapisami naszej konstytucji" - powiedział Andrzej Duda podczas konferencji w Dubaju w trakcie szczytu klimatycznego. Trudno jednak mówić o zwyczajach, skoro procedura wyboru premiera w drugim kroku właściwie nie była w Polsce przeprowadzana.