Koniec maja. W sztabie PO trwają ostatnie przygotowania do marszu 4 czerwca w Warszawie. Potencjalnych uczestników stara się zniechęcić PiS, ale robi to w najgorszym możliwym stylu. Publikuje spot z kadrami z obozu Auschwitz-Birkenau, który nadchodzący marsz łączy z ludobójstwem. Powodem jest opublikowany wcześniej wpis Tomasza Lisa na Twitterze: „znajdzie się komora dla Dudy i Kaczora”. Choć Lis tłumaczył, że pisząc o „komorze”, miał na myśli celę, zdaniem autorów spotu chce on zagazować polityków PiS, co stawia pod znakiem zapytania cały nadchodzący marsz popierany przez publicystę.
Spot wywołał oburzenie, a Muzeum Auschwitz-Birkenau napisało o „zepsuciu debaty publicznej”. Pomysłodawcy nie spadł jednak włos z głowy. Wręcz przeciwnie, właśnie objął wpływowe stanowisko – szefa gabinetu politycznego Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS 21 czerwca, po rocznej przerwie, wrócił do rządu na stanowisko wicepremiera. Już 30 czerwca skompletował swój gabinet, w którym zatrudnił tylko jedną osobę – szefa gabinetu Michała Moskala.
Michał Moskal - nowa „pani Basia”
Czytaj więcej
Joachim Brudziński wchodzi do sztabu wyborczego PiS, partii, która jest głęboko skonfliktowana wewnętrznie. Po ośmiu latach rządów znalazła się w głębokim strukturalnym kryzysie, którego powołanie następcy Tomasza Poręby nie rozwiąże.
Ten ostatni, choć w maju skończył raptem 29 lat, uchodzi za jedną z najbardziej wpływowych osób w PiS. Jest szefem partyjnej młodzieżówki Forum Młodych PiS, a przede wszystkim dyrektorem biura prezydialnego PiS, czyli zastępcą słynnej „pani Basi”. Szefem gabinetu politycznego Kaczyńskiego był już podczas wcześniejszego pełnienia funkcji wicepremiera przez prezesa PiS. Oznacza to, że to on w dużej mierze odpowiada za to, kto i kiedy dostąpi zaszczytu spotkania z prezesem. Sam ma zaś niemal nieograniczony dostęp do jego ucha.