"Rzeczpospolita": Jak można określić zmiany w Kodeksie wyborczym proponowane przez PiS?
Prof. Jarosław Flis: Jest to projekt, w którym mieszają się inicjatywy i rozwiązania na bardzo różnych poziomach. Od rewolucyjnej zmiany kształtu obwodów wyborczych, do nałożenia obowiązku na gminy by organizowały transport publiczny w dniu wyborów. Jest też dużo różnych małych rzeczy, które wymagają bardzo dokładnej analizy, bo nie wiadomo jeszcze co z nich wynika i jakie będą mieć konsekwencje. Takie zmiany bardzo często można przeprowadzać konsensualnie i nie wrzucać ich na dzień przed wigilią - bez dyskusji z kimkolwiek na ten temat. Po to jest parlament, żeby spowolnić te zmiany.
Czy zmiana w okręgach wyborczych podniesie frekwencje i pomoże PiS-owi?
Mało jest sygnałów, które wskazywałyby, że zwiększona frekwencja pomogłaby PiS-owi. Wiemy, że frekwencja bardzo się zmienia, szczególnie na obszarach wiejskich. Pomimo tego, że komisje wyborcze były w tych samych miejscach. W ostatnich wyborach prezydenckich w gminie Dziadowa Kłoda na dolnym śląsku do głosowania poszło o 1/3 więcej wyborców niż w wyborach sejmowych w 2019 r. To przykład gminy, w której zmiana okręgu wyborczego bardzo wpłynie na frekwencje. W miejsce trzech komisji wyborczych musiałoby powstać dziewięć bardzo małych komisji wyborczych. Nie wiemy czy jest to rzeczywiście istotny problem, ponieważ do tej pory polskie gminy miały bardzo dużą swobodę w ustalaniu takich reguł.
Czytaj więcej
Grupa posłów PiS złożyła w Sejmie propozycje zmian w kodeksie wyborczym. Cel to zwiększenie udziału obywateli w wyborach.