Ostateczne wyniki wyborów połówkowych w USA, które odbyły się we wtorek, mogą nie być znane jeszcze przez jakiś czas. Jednak wszystko wskazuje na to, że demokraci osiągnęli więcej, niż zakładano, co może im pozwolić na utrzymanie większości w Senacie oraz zapewni mniejszą niż przewidywana porażkę w Izbie Reprezentantów.
– Zdecydowanie nie było fali republikańskiej, na którą liczyliśmy – powiedział republikański sen. Lindsey Graham, przyjaciel Donalda Trumpa, który wspierał około 300 skrajnie prawicowych kandydatów.
Czytaj więcej
Choć Donaldowi Trumpowi udało się podporządkować sobie Partię Republikańską, tej wcale nie wyszło...
Największym zwycięstwem dla demokratów było to w Pensylwanii, gdzie kandydat do Senatu John Fetterman pokonał popieranego przez Trumpa Mehmeta Oza. To miejsce senackie do tej pory zajmowane było przez republikanina Pata Toomeya i było jednym z kluczowych w tych wyborach połówkowych. W Kolorado swoje miejsce w Senacie i trzecią kadencję obronił demokrata Michael Bennet. Republikanie natomiast świętują po zwycięstwie wspieranego przez Trumpa J.D. Vance’a, który będzie reprezentował w Senacie Ohio.
Test dla Bidena
Pozostałe mocno śledzone wyścigi wyborcze do Senatu, które zaważyć mogą na tym, która partia będzie miała przewagę w izbie wyższej: w Arizonie, Georgii i Nevadzie – przed oddaniem tej gazety do druku jeszcze były nie rozstrzygnięte. Wybory w Georgii, gdzie o miejsce walczy republikanin Herschel Walker i demokrata Rafael Warnock, mogą zakończyć się grudniową dogrywką.