Stanął pan przed unijną komisją ds. nielegalnych podsłuchów. Co z tego wynika?
To kolejny etap badania sprawy tego, jak służby specjalne w Polsce – nadzorowane przez PiS – wpłynęły na wybory. W posiedzeniu komisji wzięli udział specjaliści od prawa wyborczego z Europy Zachodniej. Komisja zbiera informacje na temat używania oprogramowania Pegasus w całej Europie. Ale od kilku miesięcy uwaga komisji zwrócona jest przede wszystkim na Polskę, ponieważ nasz przypadek stał się najbardziej drastycznym przykładem ingerowania w przebieg demokratycznych procesów w państwie członkowskim UE. Członkowie zasiadający w tej komisji byli zniesmaczeni i zszokowani, gdy strona rządowa odmówiła spotkania i rozmowy na ten temat. Członkowie komisji potraktowali to jako afront i chęć ukrycia jakiejś informacji. To wywołało u nich zaniepokojenie i rozbudziło kolejne pytania. Komisja śledcza dostrzega, że to narzędzie zostało użyte do bieżącej walki politycznej w najbardziej newralgicznym momencie, czyli w czasie wyborów parlamentarnych.