Krasnodębski pytany w RMF FM o niedzielne wybory we Francji, stwierdził, że „nie trzyma kciuków za Emmanuela Macrona”. - Uważam go zresztą za złego prezydenta. To oczywiście nie jest mój prezydent, to jest decyzja Francuzów kogo wybiorą, ale przypominam sobie te brutalne tłumienie demonstracji „żółtych kamizelek”, bardzo silne restrykcje, takie irracjonalne decyzje w czasie pandemii, jego arogancję wielokrotnie, z którą się wypowiadał - wymieniał polityk PiS.
- Z tego co wiem, jest sondaż, który mówi, że 66 proc. Francuzów chciałoby zmiany prezydenta. Marine Le Pen jest druga w sondażach, bardzo silna - ma tylko 4 punkty procentowe straty w pierwszej turze, potem jest lewicowy polityk, bardzo skrajny (Jean-Luc ) Mélenchon i potem są inni . Prawdopodobnie, jeżeli nie będzie to Macron, to będzie to Marine Le Pen - mówił Krasnodębski.
Eurodeputowany PiS przyznał, że „dzisiaj Marine Le Pen i jej grupa polityczna jest eurosceptyczna, jest niewątpliwie bardziej krytyczna wobec Unii”, ale „oni zmienili stanowisko”. - Marine Le Pen nie mówi już o wyjściu z Unii czy rozbiciu Unii, więc przechodzi na jakieś takie pozycje bardziej realistyczne. Poza tym musimy wziąć pod uwagę rozbieżność między kampanią, a potem rządzeniem. Kto by przypuszczał, że „zielony” wicekanclerz Niemiec będzie mówił o powrocie do węgla, przynajmniej chwilowo nie będzie chciał sankcji na Rosję itd. No więc tu jest podobnie. Podobnie pewnie będzie we Francji - tłumaczył.
Czytaj więcej
- Jestem rozczarowana nie tylko postawą Niemiec, ale i Francji - powiedziała Hanna Gronkiewicz-Waltz, była prezydent Warszawy, komentując atak Rosji na Ukrainę i nieudane zabiegi dyplomatyczne państw Zachodu, próbujących powstrzymać Władimira Putina.
Krasnodębski ocenił, że „każda zmiana we Francji byłaby szansą na lepsze wzajemne relacje”. - Z tym prezydentem relacje były trudne, z poprzednim również - mówił. Na uwagę o „sympatii do Rosji” u Marine Le Pen europoseł odparł, że „partią wykazującą największą sympatię do Rosji jest niemiecka SPD”, a kandydatce Zjednoczenia Narodowego „co prawda wyrzuca się, że wzięła kredyt od jednego banku (chodzi o pożyczkę 9 mln euro, zaciągniętą w 2014 roku przez ówczesny Front Narodowy w banku powiązanym z Kremlem - red.), ale nie sprzedawała broni Rosji, ani nie kupowała od Rosji ropy i gazu”.