Polacy od lat chętnie korzystają z możliwości zarabiania za granicą, zwłaszcza w krajach unijnych. Nie zawsze mają jednak świadomość, że może się to wiązać także z obowiązkami w kraju. Naczelny Sąd Administracyjny przypomniał ostatnio, jak istotne jest przemyślenie oraz zaplanowanie takiej aktywności i jakie mogą być tego konsekwencje.
Zarobki w euro...
Sprawa dotyczyła mężczyzny, który świadczył usługi transportowe na rzecz niemieckiej spółki. A jego problemy zaczęły się, gdy polska skarbówka zarzuciła mu, że nie rozliczył się z nią z PIT za 2011 r.
Czytaj także: Praca za granicą: część Polaków dopłaci podatek polskiemu fiskusowi
Mężczyzna nie zgadzał się z takimi ustaleniami. Tłumaczył, że rzeczywiście od stycznia 2010 r. do grudnia 2011 r. pracował dla niemieckiej firmy. Potwierdzał również, że podpisywał dokumenty związane z wykonywaną pracą. Uważał jednak, że w tym okresie nie prowadził działalności gospodarczej. Płatnikiem podatków za jego pracę wykonywaną na terenie Niemiec była firma niemiecka, dla której świadczył usługi. Co prawda nie wiedział, na podstawie jakiej umowy został zatrudniony, twierdził jednak, że otrzymywał wynagrodzenie po potrąceniu wszelkich podatków oraz innych naliczeń niemieckiej firmy.
Dochodów w euro nie wykazał w PIT-36 w Polsce, bo nie otrzymał od kontrahenta niemieckiego żadnych dokumentów rozliczeniowych mogących służyć za podstawę rozliczeń w złożonych zeznaniach podatkowych.