Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę kasacyjną podatniczki, która dwa razy musiała zapłacić podatek od spadku z Niemiec (sygnatura akt II FSK 2287/10).
Sąd nie miał jednak innego wyjścia: Polska i Niemcy nie podpisały umowy zapobiegającej podwójnemu opodatkowaniu w zakresie spadków.
Kłopoty podatniczki zaczęły się w listopadzie 2008 r. Wtedy to poinformowała swój urząd skarbowy o otrzymaniu spadku z Niemiec. W skład schedy po zmarłej kuzynce wchodziło mieszkanie położone w Niemczech i pieniądze ulokowane w tamtejszym banku. Ponieważ spadkobierczyni uiściła podatek niemieckiemu fiskusowi, zapytała tylko, czy musi ten fakt zgłosić także w polskim urzędzie.
Euro w testamencie
Już w grudniu ojczysty fiskus wezwał ją do złożenia zeznania podatkowego o nabyciu rzeczy lub praw majątkowych (SD-3). Kobieta złożyła druk i ujawniła w nim odziedziczone 93 tys. euro. Ponownie wskazała też na podatek zapłacony w Niemczech oraz koszty związane ze śmiercią spadkodawcy – łącznie prawie 30 tys. euro.
Ku jej zaskoczeniu na tym się nie skończyło. Ostatecznie polski fiskus zażądał od niej ponad 50 tys. zł podatku od spadków. Co więcej, od wartości masy spadkowej jako długi i ciężary odliczono tylko kwoty uiszczone z tytułu kosztów związanych ze śmiercią spadkodawcy (równowartość ok. 10 tys. euro). Pozostałe 20 tys. euro podatku zapłaconego już w niemieckim urzędzie przepadło. Zdaniem organów podatkowych podatek zapłacony poza granicami Polski nie należy do długów i ciężarów spadku.