Dyrektor liceum Dąbrowskiego postawił przed Lilianą Bucholc-Onufrowicz poważne zadanie: wuefistka miała stworzyć reprezentację szkoły. Jesień była nieznośna, miasto męczyły ulewne deszcze. Czas uciekał, więc nauczycielka wzięła stoper i zaprosiła uczennice do biegania po korytarzu. 60 metrów, czasy w okolicach 9–10 sekund – nic nadzwyczajnego. Wreszcie na starcie stanęła tyczkowata, krótko obcięta brunetka z nogami do samej ziemi. To była druga, może trzecia grupa tego dnia.
Bucholc-Onufrowicz opowiadała później, że dziewczyna biegła jakby w zwolnionym tempie, nie było widać szybkości. Wskazówka pokazała 7,4 sekundy – stoper jak nic musiał się zaciąć. „Irenko, bardzo cię przepraszam, ale czy mogłabyś te 60 metrów przebiec jeszcze raz?" – zapytała podopieczną. „Naturalnie, dlaczego nie?". Efekt – 7,2 sekundy. To nie był błąd ani awaria sprzętu. Nauczycielka na własne oczy widziała, jak rodzi się gwiazda.
W niejednej konkurencji
Podobno Ireny Szewińskiej do sportu w ogóle nie ciągnęło. Matka Eugenia Rafalska mówiła, że w dzieciństwie Irena była molem książkowym i na podwórko nie dało się jej wypędzić nawet kijem. Uwielbiała teatr, jeszcze podczas zgrupowań zdarzało się jej grywać Ofelię w „Hamlecie". Aktorką nie została, wygrała kultura fizyczna.
Pierwszy pod skrzydła wziął Szewińską były oszczepnik Jan Kopyto. Później talent szlifowali Andrzej Piotrowski, Edward Bugała i Gerard Mach. Na mecie kariery trenował ją już mąż Janusz, który rolę szkoleniowca, menedżera i partnera łączył z pracą fotografa w „Przeglądzie Sportowym". Dużo jeździł po świecie, obserwował, wyciągał wnioski, a kiedyś sam biegał. Jednak kulomiot Władysław Komar i tak oznajmił, że „jakby Irenę prowadził ksiądz kanonik albo mleczarz, wyniki byłyby równie znakomite".
Szewińska biegała w trudnych czasach – kwitł doping farmakologiczny, sport często był kartą przetargową w propagandowej wojnie Zachodu ze Wschodem. Sama przyszła na świat w Leningradzie, co ponoć podczas spotkania z radością podkreślił pochodzący z tego samego miasta Władimir Putin. Do Warszawy przeprowadziła się z rodzicami, kiedy miała rok. Sześć lat później rodzice się rozwiedli. Ojciec wyjechał, Irena została sama z matką.