Ta malownicza, wręcz cukierkowa otoczka ma swój cel. W idealny sposób kontrastuje z fabułą opowiadającą o katastrofie ekologicznej, do której doprowadziła korporacja Toxanol. Być może dlatego główny bohater przypomina skrzyżowanie kota, szopa pracza i agresywnej wiewiórki. Na dodatek potrafi całkiem sprawnie biegać i skakać, korzystać z broni białej i palnej, a nawet z „mocy psionicznych". Oczywiście nie walczy o nic. Fabuła „Biomutanta" nierozerwalnie związana jest z Drzewem Życia, od którego kondycji zależeć będą losy tego pięknego świata.
Autorzy złożyli tę grę z wielu różnych gatunków. Chętnie wzorowali się na strzelaninach i bijatykach, choć sięgnęli też po elementy znane z gier role-playing. Zadbali o możliwość rozwoju postaci oraz rozmaite przeliczniki, które pozwalają w miarę zabawy coraz lepiej poznawać sprzęt i głównego bohatera. Rozrzucone po świecie zagadki nie są co prawda skomplikowane, ale w pozytywny sposób wpływają na różnorodność rozgrywki.
Docenić trzeba też jakość „Biomutanta". W czasach gdy większość gier trafiających do sklepów roi się od mniejszych i większych błędów, produkcja studia Experiment 101 działa właściwie bez większych problemów. Choć też nie jest idealna. Scenariusz mógłby być głębszy, a niektóre rozwiązania bardziej dopracowane. Na razie jednak program należy do najciekawszych wakacyjnych propozycji.