Tym oparom mgły towarzyszą opary absurdu. Oto premier wraz z oficjalną delegacją udaje się na lotnisko Chopina, by uroczyście przywitać... transport sprzętu sanitarnego i maseczek ochronnych z Chin. Do ich przywozu wynajęty jest największy na świecie samolot sześciosilnikowy Antonow An-225 Mrija. Wkrótce okazuje się, że ładunek jest pięciokrotnie mniejszy, niż wcześniej zapowiadano. Po kilku dniach dowiadujemy się, że maseczki nie spełniają koniecznych wymogów sanitarnych i właściwie są bezużyteczne. Bohater „Misia" prezes Ochódzki znalazłby na to wytłumaczenie. „Wiesz po co był ten transport? On odpowiadał żywotnym interesom naszego społeczeństwa. To był transport na miarę naszych możliwości. Ty wiesz, co my robimy tym transportem? Otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie, mówimy, to był największy transport świata. I nikt nie ma prawa się przyczepić. To był transport społeczny, wsparty przez kilka instytucji, a teraz jego zawartość sobie zgnije. I co się wtedy zrobi? Protokół zniszczenia".